Dziś będzie zbliżenie na pewne zdarzenie (bardzo błahe i nieznaczące, ale Mamęeli w pewnym jego miejscu trwania lekko dołujące).
Oto widzicie jak Mamaeli wraca lekko podcięta (nie, niewcięta ;))i rozwiana (nie, niezawiana ;)) do swojej rocznej Elki od fryzjerki - nie pędzi jakoś dramatycznie, raczej drepcze nieśpiesznie, żeby dać Tacieeli możliwość bycia sam na sam jeszcze przez chwilę z córką (w tamten dzień wyjątkową jędzulką) ;). Gdzieś w okolicach osiedlowego sklepu podchodzi do niej myśl. Myśl śledzi ją, za nią chodzi, w końcu ją nachodzi.
(W tej właśnie chwili drodzy panowie i piękne panie zaczyna się dołowanie).
Mamaeli przed myślą uciec nie może, nawet nie ma zamiaru, bo jej ciało jest zbyt zaspane, by stać się zasapane.
Myśl, która naszła Mamęeli i chodziła po jej świeżo wystylizowanej głowie wyglądała tak:
Jest ze mnie taka czarodziejka jak z koziej (wiadomo czego) trąbka. Od roku rzucam czar na Elkę, żeby przesypiała noce. Rzuciłam ponad trzysta razy i tylko pięciokrotnie udało mi się trafić do celu. Wczoraj znów spudłowałam ... ojeju. (Ojeju zostało zmyślone, Mamaeli słowa ojeju w tamtej chwili nie pomyślała, teraz tylko zrymować chciała, ale ojeju pasowało, więc zostało ;)).
Zostało jeszcze coś - kulinarne wspomnienie, które droczy się z podniebieniem bo już (cholerka) nie jest jedzeniem.
Biszkopt kakaowy z masą serową i malinami
składniki na biszkopt
6 jajek
szklanka mąki tortowej
2 łyżki kakao
szklanka cukru
1i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
100 ml malibu (do nasączenia ciasta)
składniki na masę serową
500 g sera białego (polecam szczerze ser "Mój ulubiony" z Wielunia)
kostka masła o temperaturze pokojowej
szklanka cukru pudru
opakowanie cukru waniliowego
500 g malin
opakowanie cukru waniliowego
500 g malin
Przygotowanie
Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Oddzielamy białka od żółtek. W pojemnym naczyniu ubijamy białka ze szczyptą soli na sztywną pianę.
Pod koniec ubijania dodajemy stopniowo cukier na przemian z żółtkami - ubijamy tak długo aż kolor ciasta będzie jasnokremowy.
Mąkę mieszamy z kakao i z proszkiem do pieczenia, dodajemy do ciasta, delikatnie mieszając łyżką lub mikserem na wolnych obrotach.
Tak przygotowane ciasto przekładamy do formy i wstawiamy do pieca na około 25 - 30 minut.
Po upływie 25-30 minut sprawdzamy patyczkiem (np. do szaszłyków) czy ciasto się upiekło (upieczone ciasto nie przylepia się do patyczka)
Po upieczeniu formę z biszkoptem odwracamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia (dzięki temu biszkopt na środku nie updanie)
Tak przygotowane ciasto przekładamy do formy i wstawiamy do pieca na około 25 - 30 minut.
Po upływie 25-30 minut sprawdzamy patyczkiem (np. do szaszłyków) czy ciasto się upiekło (upieczone ciasto nie przylepia się do patyczka)
Po upieczeniu formę z biszkoptem odwracamy do góry dnem i zostawiamy do ostygnięcia (dzięki temu biszkopt na środku nie updanie)
Po ostygnięciu przekrawamy biszkopt.
Górną i dolną część biszkopta nasączamy alkoholem.
Składniki na krem miksujemy na gładką masę.
Na dolny blat biszkoptu wykładamy część masy, następnie układamy maliny, resztę masy i górny blat biszkoptu.
Na górny blat biszkoptu wykładamy resztę masy i maliny.
Przed podaniem tort schładzamy przez kilka godzin w lodówce.
Smacznego!
deserem nawet wczoraj mąż się zajadał! a on wybredny strasznie ... :P pycha! do powtarzania :) a te ciacho o rajuuuuuuuuu przytłacza mnie przytłacza!! chcę je zjeeeeeeeeeść ! :D mamo Eli mam pytanie bardzo osobiste :P :D czy można Cie zaprosić na fejsbuku jako prywatną osobe :) i jeśli można to jak mam Cie znaleźć :)
OdpowiedzUsuńSandrulo cytryna dodała charrakterku jaglance coo? ;) Bez niej byłoby za mdło. Pewnie, że można :). Polubię Eton Mess i już nie będziesz musiała mnie szukać :).
OdpowiedzUsuń...u nas nie zdążyłoby się to cudo schłodzić, tak mniemam ;D A nasze dzieci mają obydwie na drugie imię Jędzuś... ;D Moja to chyba i na pierwsze czasem... ;D
OdpowiedzUsuńAh jak to wygląda! A jak musi smakować....A na Elę radzę przestać czary rzucać bo malutkie czarodziejki potrafią mieć bardzo silnego i przekornego ducha!
OdpowiedzUsuńPrzepis jak zwykle... palce lizać! A z tym spaniem to się Mamoeli nie dołuj. U nas identiko. Już którąś z kolei książkę czytam o spaniu. Czary co noc rzucam i naprawdę BARDZO się staram i... gucio.
OdpowiedzUsuńI ja nic nie podpowiem, bo u nas spanie nocne jakoś szybko "zaskoczyło", ale to wina/zasluga mleka sztucznego (Tomaszysko mamę zjadłoby z kopytami/ przepraszam z piętami, trzeba było dokarmiać...) jedno najwazniejsze: diecko musi zasypiac w swoim łóżeczku albo poprostu tam gdzie zostanie, nie może zasnąć na rękach i byc odniesione gdzie indziej... bo musisz wiedziec , że dzieci budzą się w ciągu nocy wielokrotnie i same zasypiają, obudzone w innych warunkach niz zasypiało jest zdezorientowane... dziecko prześpi całą noc wtedy gdy nauczy sie samo zasypiać... a na to metody sa rózne- ale moze to inny problem (choc jeść juz nie powinna w nocy a i pić nie musi- dopajanie uczy, że to rytuał i dziecko się potem domaga...)
OdpowiedzUsuńps. miało byc "jedno najważniejsze" gaduła ze mnie ...
powodzenia
czasami my mamy robimy niewiele a dzieciaki zasypiają ładnie i nie możecie wyjść z podziwu że przesypiają cała noc (u nas dziewuchy nie wiadomo dlaczego potrafiły to już w drugim miesiącu i każdego wieczora zastanawiam się kiedy im to minie). A czasami robisz wszystko jak trzeba, co tylko wyczytasz a i tak nic z tego nie wychodzi i każdego wieczora zastanawiasz się kiedy to zaskoczy. Trzymam kciuki za ciebie Elu żeby ci udało przesypiać noce!!!
OdpowiedzUsuńYael buziaki dla córek jędzulek :D
OdpowiedzUsuńW pogoni za E. chyba masz rację, dam sobie spokój z rzucaniem czarów na Elkę :), już jej starczy. Nie jest koszem ani tarczą - jest córką (momentami jędzulką) ;)
Marysiu książki to ja znam na pamięć, za chwilę zacznę cytować przez sen ;) ... generalnie nie dołuję się, ot czasami wpadam w płytki dołek, skręcę kostkę, ale drepczę dalej, drepczę tak jak my wszystkie :). Pozdrowienia dla Antosia.
Gosiu dzięki za to, że chciało ci się tyle nastukać! To teraz kilka słów ode mnie. Tak jak pisałam, generalnie nie jest tragicznie ;). Elka się przebudza zazwyczaj na krótko. Nigdy nie zasypiała na rękach, bo najzwyczajniej w świecie nie lubiła. Zasypia w swoim łóżeczku - nigdy nie protestowała (gdyby zaczęła, wzięłabym ją do naszego łóżka ... nie mam z tym problemu). Wiem, że to wszystko minie, że wyrośnie z tego, tak jak miliony dzieci przed nią. Ot, muszę sobie od czasu do czasu pojęczeć.
Jeszcze kilka zdań na temat mleka sztucznego. Ela pije sztuczne już od jakiegoś czasu i nie widzę różnicy w jakości snu. Wydaje mi się jednak, że Ela piła mleko w mniejszych ilościach, ale częściej. Dopiero od kilku dni jest w stanie na jeden raz wypić 180 ml. Jest dobrze :)!
Kiedy Ty na to znajdujesz czas???:D
OdpowiedzUsuń1+ dobuble mama, czy to mama, o której myślę? Czy to ta mama, od której wyjechaliśmy wczoraj o 4 nad ranem, bo Ela spać nie chciała - obudziła się o 1. w nocy, wierciła, wierciła, potem zafascynowana muchą obudziła się już na całego,więc trzeba było zwiewać do karmelowego domu, do swojego łóżeczka, bo istniało zagrożenie rozbudzenia grzecznie śpiącej trójki bobasów?
OdpowiedzUsuńZezullo czas znajduję wieczorami, w łikendy i wtedy kiedy Tataeli wraca po pracy do domu :). Czas to spryciarz, ucieka skubany, trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby go znaleźć. Ela teraz jest na takim etapie, że trudno o każdą minutę. Tak to jest, wiedziałam o tym i godzę się z tym pokorniutko :). Jak pewnie zdążyłaś zauważyć posty pojawiają się ostatnimi czasy 2, 3 razy w tygodniu, kiedy Ela była mniejsza i mniej mobilna szalałam w kuchni nieustannie a mała leżała spokojnie w wiklinowym łóżeczku obok mnie i uśmiechała się zawadiacko, jakby chciała powiedzieć, szalej mamuśka, szalej, bo niedługo będziesz musiała zwolnić tempo :D. Zwolniłam, bo są rzeczy ważne i ważniejsze.
OdpowiedzUsuńKochane babeczki, walizki spakowane i jutro z samego rana wyjeżdżamy do Wisły. Buziaki!
OdpowiedzUsuńtak to ja ;) sprytnie się ukryłam pod nazwą, która ani trochę nie wskazuje że to ja ;D a ty i tak mnie rozszyfrowałaś. A więc to wina muchy (winni zostaną ukarani packą) ;) nie musieliście uciekać ale rozumiem. A dzieciaki spały do 7!!!!!!!!!! przyjeżdżajcie częściej bo mi dzieci długo śpią ;D
OdpowiedzUsuńBędziemy przyjeżdżać jak tylko czas pozwoli :). Mucha została zabita, ale Elka była tak rozbudzona, że bałam się o dzieciaki, gadanie rozbudzonej Elki mogłoby pobudzić całą ferajnę...czwórka nieśpiących dzieci o czwartej nad ranem to byłoby trochę za dużo :D.
OdpowiedzUsuńjak to dobrze że tu trafiłam....wobec tego zaczytuje się:) i widzę że jesteś z Wrocławia:)Jakbyś miała ochotę na spacerek to.... :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńaskrzypczak1@interia.pl
Ania i Kuba
http://i2.photobucket.com/albums/y37/Cantos_ka/k522.jpg
Anulo_un zapraszamy, rozgość się. :)
OdpowiedzUsuńTakim to dobrze! miłej podróży i odpoczynku...
OdpowiedzUsuń