A myśmy myśleli, że nasze młode, pasące się na zielonej mikrołące, porastającej przymieszkalny ogródek, będzie tu wiecznie zadowolooone. Tymczasem dłuższy pobyt (czyt. około pięciominutowy) na ogródku wywołuje u Elki globtroterki niebezpiecznie wysoką falę smutku. Fala po chwili zamienia się w niebezpieczne tsunami, po czym dociera z Elką do furtki i ... już żadna siła nie jest w stanie zatrzymać naszej córki. Każda próba odciągnięcia dziecięcia przyczynia się do jego tonięcia we łzach.
Co takiego ciekawego jest po drugiej stronie ogrodzenia?
Pokaźne stadko mikrosąsiadów i ich zabawki,
Co takiego ciekawego jest po drugiej stronie ogrodzenia?
Pokaźne stadko mikrosąsiadów i ich zabawki,
huśtawki,
rdzewiejący rowerek - obiekt westchnień i uwielbienia naszego niedojrzałego stworzenia, który dogorywa (rowerek, nie Elka) w kącie ogródka naszej sąsiadki (dwulatki Ewy),
studzienki kanalizacyjne,
niezwykle interesujące tablice rejestracyjne (trzeba je koniecznie poklepać ... nie pytajcie czemu, ja nie wiem, a Elka i tak nie powie),
kostka brukowa, po której Elka, jako jedyna z przesympatycznego osiedlowego stadka dziecięcego, biega na czterech kończynach (kiedy już ją przemierzy wszerz i wzdłuż przypomina murzyna),
kamienie i żwirek (przy nich też trzeba koniecznie zatrzymać się na chwilę),
kontenery na śmieci (miejsce z pewnością nie dla dzieci).
Tjaaa i co my, starszyzna możemy? Możemy towarzyszyć Elce biernie, podczas gdy ona przeprowadza swoją akcję. Akcja pod kryptonimem "Ewakuacja i socjalizacja" pochłonęła Elę - i bardzo dobrze. Cieszy nas, że tak chętnie poznaje zewnętrzny świat i inne dzieci (niech tylko zostawi w spokoju kontenery na śmieci).
Tjaaa i co my, starszyzna możemy? Możemy towarzyszyć Elce biernie, podczas gdy ona przeprowadza swoją akcję. Akcja pod kryptonimem "Ewakuacja i socjalizacja" pochłonęła Elę - i bardzo dobrze. Cieszy nas, że tak chętnie poznaje zewnętrzny świat i inne dzieci (niech tylko zostawi w spokoju kontenery na śmieci).
Dla wszystkich globtroterów proponujemy dziś coś na kształt deseru. Deser w naszej domowej restauracji wszedł w rolę kolacji i pięknie ją zagrał.
kardamonowa jaglanaka z bananem, sokiem z cytryny i migdałami
(U nas po 12 miesiącu ze względu na miód)
Podaję proporcję na jedną porcję.
1/4 szklanki kaszy jaglanej - uprzednio dokładnie opłukanej i uprażonej do sucha na patelni (dzięki temu kasza straci gorzki posmak)
3/4 szklanki wody
pół łyżeczki masła
1/2 banana
1/4 (lub mniej) łyżeczki kardamonu
płaska łyżka zmielonych migdałów
miód i sok z cytryny do smaku
Przygotowanie
Na gotującą się wodę wsypujemy kaszę i gotujemy na małym ogniu 10 minut. (Nie mieszamy kaszy, żeby nie przywarła do garnka.)
Do ugotowanej kaszy dodajemy rozgniecionego widelcem banana, masło, kardamon i migdały. Całość dokładnie mieszamy.
Gdy kasza przestygnie dodajemy miód i mieszamy (jeśli dodamy miód do gorącej kaszy wszystkie jego właściwości zabije wysoka temperatura).
Całość doprawiamy sokiem z cytryny, by dodać kaszy charakteru.
Smacznego małym smakoszom!
(Zróbcie porcję dla siebie - naprawdę warto.)
O rany, Mamoeli, znowu czytasz mi w myślach! Dziś wieczorem, wcinając z Dotką wspólną jaglankę na kolację, zastanawiałam się, jak by nam te kolacje urozmaicić. Spróbujemy jutro po Twojemu!
OdpowiedzUsuńCoś jest z tym poklepywaniem części samochodów...nasza do dziś wpada w histerię jak nie może poklepać koła mijanego samochodu wolałabym, żeby wybrała sobie tablice jak Ela...a kasza bosko wygląda mniam...
OdpowiedzUsuńAniu spróbujcie, może wam posmakuje, nam smakowało bardzo. Jeśli chcecie jeść wspólnie zrób z podwójnej porcji lub potrójnej ;), banan niech będzie dojrzały. Jeśli chcesz uzyskać bardziej jednolitą konsystencję zblenduj całość na koniec. Smacznego.
OdpowiedzUsuńW pogoni za E. ..., żeby człowiek mógł tak wejść do głowy dziecka i zrozumieć :D.
Pycha! Mam kaszę i nie zawaham się jej użyć! Buziaki :)
OdpowiedzUsuńBuziaki przyjmujemy i przesyłamy w zamian całusy :D. Kasza to skuteczna broń ;)
OdpowiedzUsuńBoziuuuu...gdybym tylko nie była na diecie antykolkowej:(
OdpowiedzUsuńnawet ja bym zjadła! spróbuje zrobić starszakom dziś :D wszystko mam na stanie:)
OdpowiedzUsuńZezullo ach te diety :/ ... jeszcze chwila a oboje będziecie się zajadać jaglanką z kardamonem :).
OdpowiedzUsuńSandrulo smacznego.
Chłopiec po kostce brukowej również najchętniej przemieszcza się na czworakach:) Kasza wygląda super, sprawdzimy czy też tak smakuje:) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMyślę, że mój kaszożerca będzie w siudmym niebie ;-)
OdpowiedzUsuńDzieki za informacje o nie mieszaniu kaszy - Ja byłam swięcie przekonana, że jeżeli nie zamieszam to się przypali- no i zawsze się przypalała ;-(
Teraz pewnie chętniej będę ją gotowac ;-)
Mimi sprawdzajcie :).
OdpowiedzUsuńEwo odkąd gotuję w ten sposób kaszę jaglaną, jeszcze się nie zdarzyło, żeby mi się przypaliła. Jeśli w trakcie gotowania wygotuje się woda, wystarczy dolać odrobinę wrzątku.
Kasza przetestowana, z opóźnieniem, bo ostatnie parę dni chodziłyśmy spać bez kolacji.
OdpowiedzUsuńZamiast migdałów był sezam, bo nie chciało mi się instalować młynka do mielenia. ;) I fajnie wyszło, tak chrzęszcząco. Za to kardamon! Mmm! Po raz pierwszy w życiu robilam coś z kardamonem i nie miałam pojęcia, że on tak genialnie smakuje! Dziękuję, Mamoeli!
Cieszę się, że kasza z kardamonem posmakowała ... i super, że zaszalałaś z sezamem! Kto powiedział, że jeśli jaglanka to tylko z jabłkiem i rodzynkami? ;). Trzeba eksperymentować, szukać ulubionych smaków.
OdpowiedzUsuńudało się nam ostatnio wypuścić syna na trawniczek. Tak nam sie podobało, że trawka była taka ładna, przycięta, że tak czyściutko zachwycaliśmy się. Okazało sie potem, że to trawniczek dla piesków...
OdpowiedzUsuńKv by Rybiszonie wybacz, ale nie mogę powstrzymać śmiechu :D ... O dżizas! :D
OdpowiedzUsuńJaglanka też trafiła w nasze gusta smakowe :D Tylko mimo prażenia czuję goryczkę. Może niewystarczająco prażę?
OdpowiedzUsuń