Czy ktoś mi powie jak długo żyją wspomnienia w jedenastomiesięcznej głowie? Coś mi się wydaje, że są strasznie ulotne i żyją zaledwie chwilę, krócej niż motyle ... a gdyby tylko miały szansę przetrwać, gdyby mogły wprowadzić się do hipokampa i zamieszkać w nim na stałe ... hmmm byłoby wspaniale. I tak oto żyłoby sobie na przykład lata wspomnienie ... po cichutku, gdzieś w pamięci, w jej najdalszym zakątku, nie przeszkadzając wcale dzieciątku. Dzieciątko spokojnie by sobie rosło, w tym czasie wspomnienie pewnikiem kurzem by zarosło, a po nastu latach już dziecię duże, przy odkurzaniu pamięci, natknęłoby się na nie ... Jakie by wspomnienie było? Dobre niesłychanie - o bardzo wyraźnym smaku i zapachu morskiej wody oraz piachu.
Póki co w Elżbietkowej głowie nie ma jeszcze miejsca dla takich wspomnień ... jeszcze w niej za ciasno, jeszcze się mieszkanko dla jej własnych wspomnień buduje. Dlatego wspomnienie, które z Elżbietkowej głowy uleciało złapaliśmy, sfotografowaliśmy, zapisaliśmy... niech teraz zamieszka w nas, niech się zadomowi ... za kilka lat o wszystkim opowiemy Elkowi.
Za kilka lat, bo teraz nie czas na gadanie ... teraz przyszedł czas na gotowanie. (I tak oto z tematu lekuchno sentymentalnego przechodzimy do bardziej przyziemnego - jajecznego.)
Niżej cytuję przepis w całości pochodzący z książki Moniki Biblis i Magdaleny Dudek pt. "Kuchnia pięciu przemian dla dzieci zdrowych i alergicznych"
Jajecznica z żółtek
Dla kogo:
- dzieci zdrowe - po 10. miesiącu życia,
- dzieci z lekką alergią (tolerujące żółtko) - po 10. miesiącu życia,
- dzieci z mocną alergią (np. ciężkim azs) - od 1,5 roku życia,
- dzieci z astmą - od drugiego roku życia,
- mamy karmiące.
Pora roku:
- cały rok.
O - Na małą patelkę wlej 2 łyżeczki wrzątku,
Z - dodaj odrobinę oliwy z oliwek i wlej 1 żółtko,
M - dodaj małą szczyptę pieprzu czarnego,
W - trochę soli do smaku, chwilę mieszaj,
D - dodaj parę kropli soku z cytryny,
O - szczyptę kurkumy.
Podajemy dziecku z kromką chleba (lub na kromce).
Jajeczniczka pięknie się prezentuje ale Eluni w morskiej pianie nie dorównuje ;-))
OdpowiedzUsuńWnioskuję, że wakacje udane:) Super!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam;) ale tak pozytywnie, bez zawiści;)
Ewo też mi się wydaje, że dziecko bardziej fotogeniczne niż jajca ;)
OdpowiedzUsuńSylvio urlop nad morzem był fantastyczny, fantastyczny, po trzykroć fantastyczny. To były jedne z najpiękniejszych i beztroskich chwil. Ja też sobie zazdroszczę ;)
A ja gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPokażcie na jakimś zdjęciu ten zielony kapelinderek, co Ella ma na główce, wielce twarzowy! A u nas sezon fasolkowo_szparagowy...
OdpowiedzUsuńmoje dzieciaki też zjadają piasek tonami na plaży :D cała frajda bycia tam :P urocze majtusie na pampku ma Ela :D
OdpowiedzUsuńGosiu dziękuję :).
OdpowiedzUsuńYael - to nasz ulubiony kapelutek ... dziś u Elki też fasolka :).
Sandrulo majtusie są wiekowe i niejedną pupencję obsłużyły :). (Sandrulo kto ci takie foty strzela? Wielkie łał!)
Wróciliście:D
OdpowiedzUsuńNo i jak wakacje, jak???:D
Zezullo było tak cudownie, żałuję, że nic po tych wakacjach nie zostanie w Elkowej pamięci. Cudnie było! (Chyba się powtarzam, ale co mi tam - u siebie jestem ;)).
OdpowiedzUsuńHahahaha:D No, u siebie możesz się powtarzać ale u mnie już nie:D
OdpowiedzUsuńŻartuję:D
fajnie, że wakacje się udały :). Ja jestem ciekawa jak to rozegraliście logistycznie. Dużo czasu spędzaliście na plaży? Upał nie dawał w kość? Ela się nie nudziła? Nasze wakacje jeszcze przed nami i jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić.
OdpowiedzUsuńZezullo u kogoś nie wypada ;).
OdpowiedzUsuńKv by Rybiszonie już zaspokajam twoją ciekawość (Eluś już śpi ... miała ciężki dzień ... przed nami pewnie ciężka noc, ale póki co spokojnie, więc piszę.)
Wyjechaliśmy o północy, mieliśmy osiem godzin drogi przed sobą a chcieliśmy, żeby Elek spał (w dzień w samochodzie nie śpi)i udało się Elunia spała do piątej (z przerwą na mleczne żarełko). Wyspana dzielnie zniosła dalszą drogę.
Bywało, że na plaży byliśmy cały dzień. Ela spała w nosidle, ja w tym czasie z nią spacerowałam brzegiem morza, czasem odkładałam ją do namiotu (takiego półotwartego - decatlon ma w ofercie - moim zdaniem rzecz na plaży obowiązkowa). Wiatrołapy to też super sprawa - można się odgrodzić od reszty plażującego towarzystwa.
Dzięki namiotowi upał był nam niestraszny.
Ela urzędowała w piachu, siedziała w baseniku, była zachwycona wodą (nad basenikiem parasol, żeby chronił ją przed słońcem). Dobrze mieć alternatywę na deszczowe dni - my zaliczyliśmy kryty basen i salę zabaw dla dzieci (z milionem kulek), na której nawiasem mówiąc skręciłam kostkę :D...kurczę bolało i spuchnęła kosteczka, zmieniając się w banieczkę, ale co tam ... i tak było bosko! Ale elaborat!
dzięki! Właśnie na takie praktyczne porady liczyłam. Muszę pamiętać o tych sprzętach przed wyjazdem.
OdpowiedzUsuńA co do kostki- wyobrażam sobie Mamęeli szalejącą do upadłego w morzu kolorowych kulek :D
KV by Rybiszonie sprzęt wykopaliskowy w postaci wiaderka łopatek, grabek i foremek też się nada :)
OdpowiedzUsuńWszyscy mieli ze mnie ubaw - to fakt :D
A co jest złego w białku, że już w drugim przepisie jest pominięte?? Pytam z ciekawości :)
OdpowiedzUsuń