Elżbietka jest jeszcze mała, ale rzeczywistość już sobie dziecina podporządkowała (z porządkiem nie ma to niestety nic wspólnego) i wychowała (rzeczywistość teraz jest dzięki niej rozgarnięta ... widzą to moje matczyne oczęta). Gdy próbuję w jednym z pokoi rzeczywistość ogarnąć, Ela, w drugim, postanawia ją właśnie z wielką pasją rozgarnąć. Muszę przyznać, że Elce rozgarnianie wychodzi o niebo lepiej niż mi ogarnianie. Z moich nieudolnych prób ogarnięcia rzeczywistości robią się coraz większe zaległości. I tak oto przykładowo na drzwiach balkonowych już od jakiegoś czasu (głupio pisać od jakiego ... powiedzmy, że od dłuższego ;)) zalegają ślady mazy Elkowych dłoni. Zalegają i świetnie się mają, nigdzie się ślady mazy nie ruszają .. czekają ... aż podniosę w końcu swoje cztery literki (zero samokrytycyzmu, zero ... tyłek wielki, a nazywam go cztery literki :D) i je z szyby usunę. Póki co siedzę - tyłka nawet o milimetr nie przesunę ... za dobrze i za wygodnie mi, gdy Elka śpi.
A jak się obudzi to obie zjemy ... łososia z marchewką i groszkiem!
Marchewka z groszkiem inaczej troszkę
1/3 paczki mrożonego groszku
1/2 paczki mrożonej małej marchewki (ok. 4 pełne garście)
4 łyżki sezamu
1 łyżka miodu
2 łyżki masła
1/4 płaskiej łyżeczki soli (opcjonalnie)
Przygotowanie
Warzywa gotujemy ok. 25 minut na parze.
Ziarna sezamu prażymy na patelni.
Ugotowane gorące warzywa mieszamy z miodem, masłem, solą i uprażonym sezamem.
Pycha!