wtorek, 22 marca 2011

Zielono mi, więc poproszę zieloną cukinię i zielony groszek


Tru tu tu!!!! Tru tu tu!!! Tak oto cudnie w naszych rodzicielskich serduchach zagrały wczoraj o poranku wszystkie trąbki świata. Czekały cierpliwie na nasz znak i się doczekały. I to w jaki dzień?! W dzień piękny i radosny, w pierwszy dzień wiosny! (Rym sam cię wcisnął skubany.) Po siedmiu długich miesiącach, jednym tygodniu i pięciu dniach, choć znużone długim czekaniem, trąby odtrąbiły w końcu nasz mały, prywatny rodzinny sukces, wykonując z wielką pasją i zaangażowaniem swój popisowy utwór pt. Tru tu tu. Tru tu tu. Szczerze mówiąc zaczynałam powątpiewać czy kiedykolwiek to nastąpi. Chwilami miałam straszne wizje, że oto trąbki rdzewieją i nasze serca zamieniają się w złomowisko nieużywanych zardzewiałych instrumentów. Udało się jednak. Wszystkie pięknie zabrzmiały.
Trąbki w końcu skończyły trututać - a ja - w echu trututów fruwałam jeszcze ze szczęścia z nieświadomym niczego dzieciem na rękach. Byłam już pod sufitem, kiedy to tato Karmelka ściągnął mnie brutalnie na ziemię rzuconym z uśmiechem ciepłym słowem na dowidzenia.
- Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni - powiedział na odchodne. Oj tam, oj tam - pomyślałam ;) i żeby nie tracić nadziei przygotowałam Eli coś zielonego :).

Wiem, wiem szanowni czytacze....pojechałam, ale musiałam dać upust swojej, tak ciężkiej do opisania radości. Z czego się tak cieszysz? - zapytacie. Wtajemniczeni wczoraj (za pośrednictwem telefonu i rozmów bezpośrednich) już się domyślają skąd u mnie to uczucie. Z całą szanowną resztą podzielę się radością za chwilę.....................Buduję napięcie..................napięcie jest coraz większe....................sięga zenitu ......iiiiiiiiii
Cieszę się ogromnie, bo Elunia Karmelunia po praz pierwszy w życiu przespała całą noc! Po raz pierwszy w życiu nie leżała w okolicach 3 nad ranem przy mlecznym barze na głodzie i nie prosiła o natychmiastowe otwarcie lokalu....(napięcie opaaaadło :))...można zabrać się za gotowanie!

Zielono mi, więc poproszę zieloną cukinię i zielony groszek
(po 7 miesiącu)

kilka plasterków cukinii o grubości ok. 7 mm
garść groszku
kilka kropel oliwy z oliwek 

Przygotowanie

Groszek i cukinię gotujemy na parze.

Z ugotowanego groszku robimy pastę, papkę, puree (zwą jak zwą)...w każdym razie groszek maksymalnie blendujemy. Ja rozdrobniłam widelcem. Eli drobinki łusek groszkowych nie przeszkadzały, ale wiem, że innym maluchom mogą nie podejść. 

Pastę z groszku mieszamy z oliwą i nakładamy na cukinię. 
(Cukinia po ugotowaniu jest bardzo miękka, więc dzieć powinien sobie dać świetnie radę z jej rozdrobnieniem). 



 Wyspany Elżbietek w wersji wiosennej











1 komentarz: