sobota, 12 marca 2011

Ryż brązowy i grucha dla malucha


Ela się obudziła i zaczęła właśnie serię soczystych, wielce ekspresyjnych i ocierających się czasem o ultra dźwięki monologów, skierowanych do naklejonego na komodę (bogu ducha winnego) krokodyla samotnika. Czemu samotnika? Uważny czytelnik spyta...a dlatemu...
Dawno, dawno temu prócz krokodyla na komodzie przykleiła matka dzieciu swemu drogiemu jeszcze lwa i zebrę. Cała trójka miała za zadanie cieszyć oczy Eli kiedy młoda dama będzie na przewijaku odbywać toaletę. W swojej matczynej naiwności wierzyłam, że zwierzaki będą ozdobą komody przez długie lata, póki ich miejsce nie zastąpią jakieś śpiewające łosie, łamacze dziewczęcych serc. Lew, zebra i krokodyl przez pierwsze miesiące spełniali swoje zadanie rewelacyjnie, nadszedł jednak dzień, w którym sielanka się dla zwierzaków skończyła...Ela wyciągnęła w ich kierunku rękę. To był początek końca - pierwszy śmierć poniósł lew, następna w kolejce była zebra. Nie wiem dlaczego Ela postanowiła darować życie krokodylowi, może to jakaś forma tortur akustycznych? Fakt jest faktem...trzyma go wciąż przy życiu od jakiegoś miesiąca i narazie nie widać, by coś się w tej materii miało zmienić.
Trzeba dać odetchnąć krokodylowi, wyciągnąć córeczkę z łóżeczka i zapodać jej pyszny zdrowy deser, żeby miała siłę na dalsze wokalne popisy.

Ryż brązowy i grucha dla malucha 
(Ela dostała dzień po skończonym 7 miesiącu)

1/3 szklanki ryżu
duża ugotowana na parze gruszka
łyżeczka masła lub dobrej jakości oliwy (czasem dodaję kilka kropel oleju lnianego)

Przygotowanie
Ugotowaną gruszkę przecieramy i rozdrabniamy widelcem.

Ryż płuczemy na sitku i wypłukany wrzucamy na rozgrzaną patelnię, prażymy ziarna aż staną się suche.

Osuszony ryż mielimy porcjami w młynku do kawy. Warto zmielić więcej ziaren i przechowywać kaszkę w słoiku.

Całość łączymy, dodajemy masło i mieszamy.

Smacznego mała koleżanko i mały kolego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz