piątek, 9 marca 2012

"Śliwowica", czyli kolejny przepis z cyklu Elka gotuje i ... nikt się nie częstuje

Spokojnie, spokojnie - "śliwowica" jest bezprocentowa (to tylko śliwki i woda), więc o Elkę martwić się nie trzeba.  Wprawdzie jej stan, po spożyciu trunku, mógłby wskazywać na to, że dziecko dorasta w rodzinie patologicznej, ale ... nic bardziej mylnego (;)),  do niczego złego nie doszło. Ot dziewczyna nieźle namieszała, a Mamaelki  to udokumentowała.


'Śliwowica" według Elki

1/3 szklanki czystej (wody)
przecier ze śliwek dla dzieci (najlepszy byłby ze starannie wyselekcjonowanych łąckich węgierek ;))
zagryzka

Przygotowanie


Przecier śliwkowy przekładamy z plastikowego pojemniczka do szklanki z wodą
(przynajmniej się staramy).


 
Dokładnie mieszamy,


najlepiej widelcem.



Tak przygotowaną "śliwowicę" przelewamy, w celach degustacyjnych do pojemniczka po przecierze.



Następnie oddajemy się degustacji, przymykając oczy, by poczuć pełnię smaku.
(Proces degustacji można powtarzać do znudzenia lub do zakończenia napitku ;).)



Na końcu szukamy jelenia, który się nami zajmie.
(Dlaczego tym jeleniem muszę być zawsze ja ;)?)








28 komentarzy:

  1. ło matulu(Eli)!!! niezły sajgon! :)
    dała Ela "jelonce" chociaż spróbować?

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu dzień jak co dzień, chciałoby się rzec ;). Tego poranka Elka była tak zajęta przygotowywaniem sobie jedzenia, a ja tak zajęta rozmową z babcią Elki, że machnęłam ręką na to, co się obok mnie działo.
    "Śliwowica" mi nie podchodzi, wolę ciemne piwko :).

    OdpowiedzUsuń
  3. nam się Ela rozwija kulinarnie
    bosko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwija się, rozwija ... jak tak dalej pójdzie, to mamuśka będzie się musiała zwinąć ;).

      Usuń
  4. Jejku, Ela jest cudna! Uśmiecham się czytając i oglądając zdjęcia. :)
    Wspaniale, że pozwalasz na takie cudowne, kuchenne eksperymenty :). Jesteś kochaną mamusią.
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem mamusią (le to ładnie brzmi :D), która nie lubi karmić łyżeczką, bo Elka niechętnie ze mną wtedy współpracuje, więc żeby oszczędzić nam obu nerwów pozwalam Elce jeść samej, zawsze wtedy, gdy mogę.

      Usuń
  5. Rewelacja! Ale się uśmiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj MamoEli rośnie Ci konkurencja w kuchni. Już niedługo będziemy czytać na blogu o kulinarnych podbojach małej Elki. Ba, może Ela będzie miała swój blog!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie :) - ma predyspozycje, tylko kto będzie to jadł ;).

      Usuń
  7. Zachęciłaś nas! :) Robimy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabryś będzie zadowoloooony :), Do dna maleńki, do dna!

      Usuń
  8. Hahaha skąd ja to znam:P Myślę, że mój Chłopiec stworzyłby z Elką baaardzo zgrany duet:-D Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kolorowo (tu i ówdzie ;))cooo?
      Ale byłaby imprezka ... :D.
      My was też!

      Usuń
  9. BoskaElka! Aż mi się śliwek zachciało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie pochłonęłam ostatnią, (darowaną od sąsiadki dla Elki, ale ciiii ;)) ... jaka ona była pyszna - soczysta, aż po brodzie ciekło (uwielbiam :D)! Nie wiem skąd sprowadził nasz pan z warzywniaka te cuda, ale w poniedziałek go nawiedzę, bo chcę jeszcze, oj jak chcę :).

      Usuń
  10. Zrobiona i muszę rzecz, że pyszota!!!

    A bałagan...jako bałagan pytam???:P z dzieckiem norma...przynajmniej moim:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W głowie się nie kręci i prowadzić po niej można .. same zalety ;).

      Oj nie z każdym, nie z każdym :D.

      Usuń
  11. Elka! Ty agentko! I nawet pieskowi coś ze śliwowicy "skapnęło" :)
    Cudną ma Elisko grzywę :) Buuuuuuziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam twój komentarz, potem patrzę na zdjęcia i się zastanawiam, skąd wiedziałaś, że byliśmy wtedy u dziadków Elki i Tofika - przecież na zdjęciach go nie widać. A to o psa na bodziaku chodziło - no to zabłysłam inteligęcjom ;D.

      Usuń
  12. Oj znam ja takie eksperymenty. Ale zdecydowanie wolę samodzielność mojej lwicy od wpychania jej pożywienia za pomocą przemocy ;). A zdjęcia przecudne, jakbyście lustro u nas miały :)!!! Ściskamy z Agregatką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wy u nas ... dziewczyny są naprawdę podobne :D. Ściskamy również!

      Usuń
  13. może dziwne to, co powiem, ale zazdroszczę Wam tego elkowego jedzenia z pasją! :) w sensie, że je WSZYSTKO :D moja córa apetyt ma, ale jak coś mokre to nie chce dotknąć :D chyba że to miska w wodą... ale taki obrany banan? cząstka brzoskwini? śliskie! ona woła o widelec :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę nieskładnie napisałam... a chodziło mi jedynie o to, że czasem chciałabym widzieć taką wysmarowaną jadłem Ewkę :D

      Usuń
    2. Czasem ... to jest słowo klucz :D.
      Elka nie je wszystkiego - ser żółty nigdy nie cieszył się powodzeniem, nawet cieniem powodzenia się nie cieszył (pewnie dlatego, że nim wysmrowć się nie da ;)).

      Usuń
  14. Daje krzepę, krasi lica ta Elkowa śliwowica ,że tak zmodyfikuję oryginalne hasło ;)

    OdpowiedzUsuń