środa, 11 stycznia 2012

Herbatniki gryczano-orkiszowe oraz ... Kilka słów o tym, gdzie trafiają okruszki z życia dziewuszki

Gdzieś głęboko i daleko ... pod czaszką Mamyelki, ... między Mamyelki dwoma uszami -lewym lekko odstającym i prawym przylegającym idealnie - znajduje się, okruchami wypełniana, jej pamięć długotrwała, niestety bardzo niedoskonała.  Mamaelki codziennie (od siedemnastu miesięcy) pakuje w nią wszystkie, nawet te najmniejsze, okruszki z życia dziewuszki, z nadzieją, że w tym magazynie nigdy nie zginie:
mina zadowolenia dziecięcia z jego basowego beknięcia
i wszystkie inne, drobne takie ... nie byle jakie. 
Mamaelki wypycha pamięć okruszkami, ale ... chyba uszami jej wypadają, bo już Mamaelki nie pamięta kiedy jej córka pierwszy raz się uśmiechnęła, śmiechem parsknęła ... itp., itd..

O  tym, co mam między uszami już wiecie, teraz się dowiecie co między swoimi kilkoma zębami (przed paroma dniami) miała mała Elka.

Herbatniki gryczano-orkiszowe

1/2 szklanki mąki gryczanej (Mąkę uzyskałyśmy z Elką z jednego woreczka białej kaszy gryczanej niepalonej. Wpakowałyśmy kaszę w młynek do kawy i zmieliłyśmy. Prawda, że proste?)
1 szklanka mąki orkiszowej (My używamy do tych ciastek orkiszową razową drobno zmieloną lub pszenną razową.)
1/2 kostki masła (w temperaturze pokojowej)
2 żółtka
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu (niekoniecznie)
6 pełnych łyżek miodu
szczypta soli
odrobina zimnej wody do zlepienia ciasta

Przygotowanie (bajecznie proste)

Wszystkie składniki (oprócz wody) łączymy ze sobą w dużej misce lub na stolnicy. Na końcu dodajemy tylko tyle wody, żeby ciasto się zlepiło.

Ciasto wyrabiamy tylko do dokładnego połączenia się składników i przekładamy je do lodówki na około 30 minut.

Następnie rozwałkowujemy ciasto na podsypanej mąką stolnicy, wykrawamy dowolne kształty, przekładamy ciastka na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (zachowując niewielkie odstępy) i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez około 15 minut.

Smacznego!







12 komentarzy:

  1. :) "basowego beknięcia" hahahaha Kochana Elka!
    Gdybym tylko miała młynek...można mąkę gryczaną czymś innym zastąpić lub kupić ja gdzieś za mniej niż milion dolarów? Pozdrawiamy z SynAkiem!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas taki "schowek" jest między paluchami rączkowymi:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamo syn'a Alka zastępując ją inną mąką uzyskasz zupełnie nowe ciasteczka :D, możesz zamiast pół szklanki gryczanej dać orkiszowej ... lub innej, ale specyficznego posmaku już nie będzie. Mąkę gryczaną kupisz w sklepach ze zdrową żywnością i na pewno w intermarszu ... nie jest wcale droga (chyba coś koło 4 zł.)

    Zezullo też taki mam (soniaczek :D), ale nie jest niestety zintegrowany z resztą ciała ;)).

    OdpowiedzUsuń
  4. O to super! W takim razie niedługo wykorzystamy z SynAlkiem Wasz przepis, bo ciasteczka wyglądają obłędnie !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają całkiem przyzwoicie, ale nie będę się rozpływać nad ich smakiem, bo nie smakują jakoś mega szałowo (ja to się potrawię zareklamować, nie ma co :D)... smakują trochę inaczej, ciekawie, dobrze, są delikatne i po zanurzeniu w herbatce zachowują się jak klasyczne herbatniki. Elce smakowały (nam też), a ja miałam czyste sumienie, że wiem co zjadła i ... że nie były to kolejne biszkopty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm ciekawe czy tutaj dostanę mąkę gryczaną...przyznaję nigdy wcześniej jej nie używałam. A smaku herbatników mimo, że ponoć "nie smakują jakoś mega szałowo" jestem bardzo ciekawa:-D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No gdzie ty lepsze zdjęcia widzialaś, gdzie? W ostatnie zapatrzylam sie jak zaczarowana. A herbatniki upiekę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  8. Anutek115 ... albo inaczej ... Królowo Matko, pytasz gdzie? Oj mogę cię zasypać takimi miejscami w sieci począwszy od Kwestii Smaku, White plate, Trufli itd., itp. :)..., ale nie oto chodzi, ... bawię się i o fotografii nie mam najmniejszego pojęcia. Do urodzin Elki aparatu nawet nie dotykałam, bo bałam się ustrojstwa, potem mi odbiło ... . Poza tym nie mam profesjonalnego studia, sprzętu i niezliczonej ilości zastawy ... (mam za to bardzo pomocną asystentkę) kombinuję więc jak koń, a raczej jak kobyła pod górkę :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz po prostu talent. Wolę sobie nie wyobrażać, czy też raczej nie potrafię sobie wyobrazić, co by było, gdybyś dodatkowo miała ten profesjonalny sprzęt (uwaga! - to NIE JEST podlizywanie się! Nie jestem aż tak szlachetna, by się podlizywać konkurencji ;D).

    OdpowiedzUsuń
  10. Królowo Matko Anutku115 lejmy sobie miód na uszy, lejmy, a co! Kto, jeśli nie my? Niech miód oblepi nam uszy, a co! (O boże ... widzę to, nie wygląda to dobrze ... ) Niech dzięki lepkiemu miodowi, zostaniemy głusi na słowa krytyki, a co! Kłaniam się w pas i chapeau bas! Bo blog Królowej Matki wyborny jest!

    OdpowiedzUsuń
  11. och kruszące się ciasteczka :DD Jerzyk chyba posiadł dar multiplikacji, bo jak zmiatam po konsumpcji jednego tyciego ciasteczka, to mam wrażenie że się cudownie rozmnożyło.

    OdpowiedzUsuń
  12. :D ... Niech Jerzyk do nas wpadnie i rozmnoży ... np. chleb ... kończy się, a do pieczenia coś weny nie mam dzisiaj ;).

    OdpowiedzUsuń