piątek, 8 kwietnia 2011

Clafoutis według Nigelli, czyli wiśnie w cieście utopione i brutalnie zapieczone oraz...słów kilka o spotkaniu w prominentnym gronie w pewnym salonie

Od czasu do czasu bywa się na salonach - no baa...Człowiek - stwór próżny - lubi poobracać się w doborowym towarzystwie mądrzejszych i piękniejszych od niego i trochę uszczknąć z blasku tychże albo w tym blasku zuchwale się wykąpać (łufff). Trochę gorzej jest wtedy, gdy trafi się przypadkiem na salony, gdzie człowiek od prominentnego grona odstaje za bardzo - na tyle, że ni hu hu nie rozumie o czym mądrzejsi rozprawiają, ojojoj - wtedy można się nieźle spocić i z kąpieli w blasku mogą być nici kochani, nici! Wyobraźcie sobie taką oto scenę - jakimś cudem znaleźliście się wśród facetów w garniturach. Wszyscy, poza wami, zajęci są konwersacją. Wy kompletnie nic nie łapiecie, nikt z rzeczonych prominentów nawet w waszym kierunku nie spojrzy a jeśli już, to tylko dlatego, że pomylił was z kelnerem. Co robicie? Zupełnie bezwolnie z jednego z gości zamieniacie się w kelnera i podajecie butelkę. Horror? Horror przez bardzo duże samo Ha.
Wyobraźcie sobie, że ja to przeżyłam :). Na szczęście takich jak ja, nie wystarczająco pięknych i nie wystarczająco mądrych,  na salonie było więcej.
Po powrocie do domu musiałam wyładować stres, więc najpierw utopiłam a potem brutalnie zapiekłam wiśnie w cieście. Ulżyło, oj jak ulżyło ;).

Prominenci na salonach

Clafoutis według Nigelli, czyli wiśnie w cieście utopione i brutalnie zapieczone

2 łyżeczki oleju roślinnego
75 g mąki
50 g drobnego cukru
4 jajka
300 ml mleka 2%
350 g odsączonych drylowanych wiśni (ze słoika, ale nie kompotowych)
cukier puder do posypania

Przygotowanie 

Wlewamy olej do małej tortowej foremki, w której będziemy piec clafoutis i wstawamy foremkę do piekarnika nastawionego na 220 stopni.

W dużej misce łączymy mąkę z cukrem i mieszając ręcznie albo mikserem dodajemy po jednym jajku.

Następnie dodajemy mleko.

Kiedy piekarnik rozgrzeje się do odpowiedniej temperatury, mieszamy ciasto z odsączonymi z zalewy wiśniami, otwieramy na chwilę piekarnik, wyjmujemy foremkę, wlewamy do niej ciasto i szybko wstawiamy do piekarnika.

Pieczemy przez 30 minut. Ciasto po upieczeniu opadnie (taka już jego uroda)

Jemy gorące :).





6 komentarzy:

  1. piękne i na pewno prze-pyszne!Mamoeli, a czy wiśnie w słoiku-niekompotowe kupiłaś w sklepie czy z domowej spiżarni miałaś?
    a dżentelmeni w garniturach robią wrażenie:)! też chyba udawałabym kernera;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kelnera-miało być,ale Keka rezyduje właśnie na moich kolanach...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam w spiżarni słuszny słoik :). Chodzi o to, żeby wiśnie były bardzo winne i jednocześnie cudnie słodkie. Kompotowe, mam wrażenie, mogłyby nie sprostać. Chociaż, kto wie? Dla próby zrobiłam kiedyś Clafoutis z gruszkami kompotowymi i w sumie całkiem niezłe to było...dla mnie jednak ciut za mdłe w smaku. To jajeczne ciasto potrzebuje kontrastu a wiśnie z zalewy wydają się być tu idealne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Całuję Kekę prosto w mały nosek!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda cudnie... chyba jutro wypróbuję Twój przepis :) Dzięki za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń