Spokojnie, spokojnie - "śliwowica" jest bezprocentowa (to tylko śliwki i woda), więc o Elkę martwić się nie trzeba. Wprawdzie jej stan, po spożyciu trunku, mógłby wskazywać na to, że dziecko dorasta w rodzinie patologicznej, ale ... nic bardziej mylnego (;)), do niczego złego nie doszło. Ot dziewczyna nieźle namieszała, a Mamaelki to udokumentowała.
'Śliwowica" według Elki
1/3 szklanki czystej (wody)
przecier ze śliwek dla dzieci (najlepszy byłby ze starannie wyselekcjonowanych łąckich węgierek ;))
zagryzka
Przygotowanie
Przecier śliwkowy przekładamy z plastikowego pojemniczka do szklanki z wodą
(przynajmniej się staramy).
Dokładnie mieszamy,
(przynajmniej się staramy).
Dokładnie mieszamy,
najlepiej widelcem.
Tak przygotowaną "śliwowicę" przelewamy, w celach degustacyjnych do pojemniczka po przecierze.
Następnie oddajemy się degustacji, przymykając oczy, by poczuć pełnię smaku.
(Proces degustacji można powtarzać do znudzenia lub do zakończenia napitku ;).)
Na końcu szukamy jelenia, który się nami zajmie.
(Dlaczego tym jeleniem muszę być zawsze ja ;)?)
ło matulu(Eli)!!! niezły sajgon! :)
OdpowiedzUsuńdała Ela "jelonce" chociaż spróbować?
Gosiu dzień jak co dzień, chciałoby się rzec ;). Tego poranka Elka była tak zajęta przygotowywaniem sobie jedzenia, a ja tak zajęta rozmową z babcią Elki, że machnęłam ręką na to, co się obok mnie działo.
OdpowiedzUsuń"Śliwowica" mi nie podchodzi, wolę ciemne piwko :).
nam się Ela rozwija kulinarnie
OdpowiedzUsuńbosko
Rozwija się, rozwija ... jak tak dalej pójdzie, to mamuśka będzie się musiała zwinąć ;).
UsuńJejku, Ela jest cudna! Uśmiecham się czytając i oglądając zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że pozwalasz na takie cudowne, kuchenne eksperymenty :). Jesteś kochaną mamusią.
Pozdrowienia :)
Jestem mamusią (le to ładnie brzmi :D), która nie lubi karmić łyżeczką, bo Elka niechętnie ze mną wtedy współpracuje, więc żeby oszczędzić nam obu nerwów pozwalam Elce jeść samej, zawsze wtedy, gdy mogę.
UsuńRewelacja! Ale się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj MamoEli rośnie Ci konkurencja w kuchni. Już niedługo będziemy czytać na blogu o kulinarnych podbojach małej Elki. Ba, może Ela będzie miała swój blog!!!
OdpowiedzUsuńKto wie :) - ma predyspozycje, tylko kto będzie to jadł ;).
UsuńZachęciłaś nas! :) Robimy!
OdpowiedzUsuńGabryś będzie zadowoloooony :), Do dna maleńki, do dna!
UsuńHahaha skąd ja to znam:P Myślę, że mój Chłopiec stworzyłby z Elką baaardzo zgrany duet:-D Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńJest kolorowo (tu i ówdzie ;))cooo?
UsuńAle byłaby imprezka ... :D.
My was też!
BoskaElka! Aż mi się śliwek zachciało :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie pochłonęłam ostatnią, (darowaną od sąsiadki dla Elki, ale ciiii ;)) ... jaka ona była pyszna - soczysta, aż po brodzie ciekło (uwielbiam :D)! Nie wiem skąd sprowadził nasz pan z warzywniaka te cuda, ale w poniedziałek go nawiedzę, bo chcę jeszcze, oj jak chcę :).
UsuńZrobiona i muszę rzecz, że pyszota!!!
OdpowiedzUsuńA bałagan...jako bałagan pytam???:P z dzieckiem norma...przynajmniej moim:)
W głowie się nie kręci i prowadzić po niej można .. same zalety ;).
UsuńOj nie z każdym, nie z każdym :D.
Elka! Ty agentko! I nawet pieskowi coś ze śliwowicy "skapnęło" :)
OdpowiedzUsuńCudną ma Elisko grzywę :) Buuuuuuziak!
Czytam twój komentarz, potem patrzę na zdjęcia i się zastanawiam, skąd wiedziałaś, że byliśmy wtedy u dziadków Elki i Tofika - przecież na zdjęciach go nie widać. A to o psa na bodziaku chodziło - no to zabłysłam inteligęcjom ;D.
UsuńHahahaha :)
UsuńOj znam ja takie eksperymenty. Ale zdecydowanie wolę samodzielność mojej lwicy od wpychania jej pożywienia za pomocą przemocy ;). A zdjęcia przecudne, jakbyście lustro u nas miały :)!!! Ściskamy z Agregatką!
OdpowiedzUsuńA wy u nas ... dziewczyny są naprawdę podobne :D. Ściskamy również!
Usuńmoże dziwne to, co powiem, ale zazdroszczę Wam tego elkowego jedzenia z pasją! :) w sensie, że je WSZYSTKO :D moja córa apetyt ma, ale jak coś mokre to nie chce dotknąć :D chyba że to miska w wodą... ale taki obrany banan? cząstka brzoskwini? śliskie! ona woła o widelec :D
OdpowiedzUsuńtrochę nieskładnie napisałam... a chodziło mi jedynie o to, że czasem chciałabym widzieć taką wysmarowaną jadłem Ewkę :D
UsuńCzasem ... to jest słowo klucz :D.
UsuńElka nie je wszystkiego - ser żółty nigdy nie cieszył się powodzeniem, nawet cieniem powodzenia się nie cieszył (pewnie dlatego, że nim wysmrowć się nie da ;)).
Daje krzepę, krasi lica ta Elkowa śliwowica ,że tak zmodyfikuję oryginalne hasło ;)
OdpowiedzUsuń:D ... Bardzo mi się podoba!
Usuń