Kompozycja, jak na moje wyczulone matulowe ucho, zabrzmiała co najmniej ryzykownie. Szczerze mówiąc, w pierwszej w chwili, pomyślałam - uwaga będzie okołołacinowo - ŁOTDEFAK? Rozumiem, że dzieć to dzieć, ale to, że człek z niego jest mały nie znaczy jeszcze, że można mu zapodawać coś na styl dżemu z musztardą i w bonusie uśmiechać się fałszywie, wypowiadając słodko w kierunku ufnego brzdąca "mniam mniam". Zacznę chyba postulować o zachowanie odrobiny szacunku dla niemowlęcych kubków smakowych - w duchu dalej ciągnęłam monolog. Jeszcze nie zdążyłam wyjść z wielkiego, jak dziura w polskiej szosie po zimie, zdziwienia nad tą smakową kompozycją, aż tu nagle, nie wiem skąd, wpadły mi do głowy takie małe a zuchwałe dwa słowa - dlaczego nie? Dlaczego nie urosły do gigantycznych rozmiarów, uderzyły z wielką siłą w eksperymentatorską część mojej natury, by za chwilę zapanować nade mną totalnie. Noł risk noł fan, spróbujemy - powiedziałam bez przekonania w kierunku nieświadomej tego co się za chwilę stanie Eli. Masz przytkany nos kochana, więc twoje kubki smakowe są trochę przytępione, może nie będzie tak źle - zakończyłam niepewnie.
PS. Eksperyment zaliczam do bardzo udanych. Nie trzeba się bać i bez obaw można w niemowlę pakować:)
Przepis znaleziony (lekko zmodyfikowany - dodałam odrobinę ryżowego kleiku) w książce pt. "365 smaków dla naszych dzieciaków"
Puree ze szpinaku oraz gruszek
(po 7 miesiącu)
(po 7 miesiącu)
4 łyżki szpinaku (ja miałam mrożony)
1 gruszka
łyżeczka masła
odrobina ryżowego kleiku
Przygotowanie
Obraną gruszkę przekrawamy na pół, pozbywamy się gniazda nasiennego i tak przygotowaną gotujemy na parze.
W tym czasie szpinak dusimy przez chwilę na maśle.
Ugotowaną gruszkę rozgniatamy widelcem i mieszamy ze szpinakiem.
Jeść czy nie jeść? |
Spróbujemy jutro :)
OdpowiedzUsuńSmacznego życzymy. Połączenie brzmi nieco ryzykownie, ale spróbowałyśmy i Eluś dała radę. Dawno nie próbowałyśmy tego pjure, ale chyba znowu się skusimy, ciekawe jak tym razem Ela zareaguje :).
OdpowiedzUsuńPołączenie jest genialne. Jaś zjadł niewiele, ale pierwszy raz w ogóle się skusił na szpinak. Mi bardzo smakowało. Dziękujemy :)
OdpowiedzUsuńJasio ma się dobrze, mama Jasia też, więc odnotowuję sukces ;).
OdpowiedzUsuń