I przybyli do Eli wujek Em i ciocia Ka. Przybyli i od progu mieli zostać zaatakowani, ale napastnik postanowił zacząć działania zaczepne nieco później. Na chłodno wykalkulował, że pozwalając teraz przyszłym ofiarom na rozebranie butów i kurtek uda mu się spowolnić ich ewentualną ucieczkę. Pozwolił też gościom na spokojne przywitanie się z dziecięciem. Dziecię miało za zadanie także uśpienie ich czujności, zaczęło jednak szczerzyć szczerze zęby w uśmiechu. W pierwszej chwili wzbudziło tym nieskrywany zachwyt u przybyłych, ale czujne oko oprawcy zauważyło, że oto w zachwyt podszył się nagle skrywany przez nich skrzętnie strach. Zębów było aż osiem, każdy ostry, przypominający gotową do użycia i lśniącą w marcowym słońcu broń. Na szczęście młode nie zdradziło matki i schowało ząbki za łagodniejszym, rozkładającym przeważnie wszystkich na łopatki, uśmiechem. Czułościom nie było końca, to zaczęło prześladowcę lekko irytować - dręczyciel chciał bowiem czym prędzej przypuścić atak. Najlepszym miejscem do wszczęcia ofensywy wydawał się być salon a wszyscy tkwili jeszcze w przedpokoju. Po kilku minutach udało się namówić ofiary na przejście do miejsca przeznaczenia i zajęcie miejsc przy stole. Teraz nastąpił wyczekiwany przez napastnika idealny moment, ruszył zatem do kuchni po czarne ciasteczkowe naboje, wrócił, wpakował w gości całą serię i zabił ich smakiem. Goście się rozpłynęli, tak im smakowało.
Czarne ciastka kakaowe
1 szklanka mleka w proszku
1 szklanka zmielonych migdałów
1 szklanka zmielonych migdałów
1/2 szklanki zmielonego cukru brązowego lub 1/2 szklanki cukru pudru
1/2 szklanki ciemnego kakao
cukier waniliowy
cukier waniliowy
1 płaska łyżeczka soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2/3 kostki masła
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2/3 kostki masła
Przygotowanie
Z podanych składników wyrabiamy ciasto.
Z wyrobionego ciasta odrywamy kawałki i w rękach formujemy kulki wielkością zbliżone do orzechów włoskich (ciut większe). Kulki lekko rozpłaszczamy w dłoniach.
Tak uformowane ciastka rozkładamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Rozgrzewamy piekarnik do 150 stopni.
Pieczemy około 15 minut.
Ciastka zostawiamy do wystygnięcia na blaszce, na której się piekły. W tym czasie ciastek nie ruszamy, ponieważ po upieczeniu są bardzo miękkie. Dajmy im czas...wiem, że to trudne, bo tak cudnie pachnie czekoladą :), ale czas jest im potrzebny. Po wystygnięciu można zajadać. Najlepiej smakują ze szklanką mleka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz