Jeśli wstąpiliście dzisiaj do kuchni Mamyelki po nowy przepis, to ... no cóż, ... "przepis" owszem znajdziecie. Ale czy go wykorzystacie? ... Coś mi cicho szepcze do ucha (no dobra, ... coś mi do ucha mówi i to głośno), że ... nie, bo dzisiejsza receptura jest (wybacz moja córuchno) lekuchno hardcorowa.
Malinionka
(Przepis pochodzi z głowy półtorarocznej Elki, jej mama tylko przepis sfotografowała i ubrała w słowa, żeby przepisowi chłodno nie było, bo kurczę zimno.)
filiżanka herbaty malinowej (może być niepełna)
kromka chleba z masłem
Przygotowanie
Chleb rwiemy na mniejsze, bardziej poręczne kawałki. Następnie nabieramy herbatę na łyżeczkę i ostrożnie przenosimy ją nad wybrany fragment pieczywa.
Zawartość łyżeczki przelewamy na upatrzony ułomek, przyglądając się uważnie jak herbata w ułomek wsiąka. Czynność tę powtarzamy kilkakrotnie z namaszczeniem i skupieniem do momentu ... aż nam się nie znudzi.
W ten sposób przygotowane pieczywo przekładamy do filiżanki z herbatą malinową.
Gotowa malinionka powinna wyglądać tak:
Upewniamy się jeszcze, czy o czymś nie zapomnieliśmy
i rozkoszujemy się smakiem rozmokłego chleba o malinowym smaku, pływającego w tłustej od masełka malinowej herbatce. Mniam :D
Smacznego?
Najważniejsze, że dziecko jest szczęśliwe :).
ha ha , to jest najbardziej oryginalny i bardzo autorski przepis jaki znam
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Eli
Przekażę Elce :)
UsuńMniam, mniam ?? No ale tu nie chodzi o to, żeby wyglądało, tylko żeby SMAKOWAŁO! Buźka dla Elki!
OdpowiedzUsuńI żeby smakowało nie matce, tylko córce :)
UsuńHaha jak w tym wieku rzuca takimi przepisami to aż strach pomyśleć co będzie za kilka lat!:P Widać, że smakowało:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż się boję Mimi :D
UsuńMniam!! Sama bym wypiła!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę? ;)
UsuńTomek też gotował w podobnym stylu, ale raczej nie zjadał swoich potraw..
OdpowiedzUsuńEla jest niezła!
Gosiu za pierwszym razem byłam przekonana, że Elka tylko się pobawi jedzeniem i na tym się skończy, ku mojemu zaskoczeniu dzieć, to co namieszał, zjadł i wypił ..., więc teraz nie przeszkadzam, nie przerywam, tylko czekam.
Usuń:D Boskie!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, ale ja bardzo nieobiektywnie patrzę na to, co przygotowała Elka i co ciocia Elki określiła jako "fuuuuuj" (niedobra ciocia ;)).
OdpowiedzUsuńBuahahahahaha! Bardziej niż pod wrażeniem przepisu, jestem pod wrażeniem, że Elka to zjadła. :-)))) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńEla tak to je, że to MUSI być pyszne:)!
OdpowiedzUsuńMarysiu ja też jestem ... wyobraź sobie teraz sałatkę warzywną potraktowaną w ten sam sposób co chleb ... albo lepiej nie :D
OdpowiedzUsuńW pogoni za E no nie wiem, nie wiem ..., ale wiesz ... wszystko jest kwestią smaku :D.
Aj to beztroskie jedzenie Dzidziów:D
OdpowiedzUsuńStaram się, żeby było beztroskie ... póki co chyba się udaje :)
Usuńjaka matka taka córka :)
OdpowiedzUsuńK.
Że niby tak paprze taaaak? ;)
Usuńależ skąd :) kucharka-eksperymentatorka pełną gębą :)
UsuńAaaa, teraz rozumiem :).
Usuńkucharz rośnie pełną parą, bo najważniejsze przy gotowaniu to nie bać się eksperymentować i umieć wykorzystać to co ma się pod ręką. A tu widać przepis taki że w piaskownicy wszystkie koleżanki będą zazdrościć. Właśnie mi dzieci zasnęły o 17.20 więc czeka mnie miła nocka ;)
OdpowiedzUsuńNiech nie zazdroszczą, Elka chlebem się podzieli ... (a Mamaeli z wami zakwasem na chlebuś przy najbliższej okazji). Dobrej nocy.
UsuńBoskie - po prostu boskie. Rośnie Ci konkurencja jak nic ;-)
OdpowiedzUsuńNiech rośnie :), jeszcze jej ugotuję, żeby przerosła :)
Usuńhahahahaha :)))) ostatnie zdjęcie jest po prostu boskie! Widać, że pychotka :D
OdpowiedzUsuńJa dodatkowo jeszcze słyszałam :)
UsuńAleż boska córeńka! I cóż za wspaniała potrawa! jestem zachwycona Twoim blogiem. Będę zaglądała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ojej i ty Majano z majanaboxing.blox.pl w skromne progi kuchni wdepnęłaś. Dziękuję za odwiedziny! Zrobiłam kiedyś sernik chałwowy według twojego przepisu. HICIOR!
OdpowiedzUsuńhttp://majanaboxing.blox.pl/2011/01/Sernik-chalwowy.html
Mamoeli, cieszę się bardzo, że ten serniczek Wam posmakował!:)
UsuńA na Twojego bloga trafiłam dzięki Margot z bloga Kuchnia Alicji:)
Pozdrowienia i dziekuję za miłe przywitanie:)
Cudowny był! Mogę to powtarzać na okrągło! :)
Usuńhehe...takich rodziców i takich dzieci nam trzeba ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest nas całe mnóstwo :)
Usuńpięknie Ci w tym platynowym!!!! :) widziałam Cię w "garach"
OdpowiedzUsuńJak szaleć, to szaleć ;). O ja cię, ja cię :D, już jesteśmy :D.
Usuńprawie jakbym widziała mojego Adiego :D hahahha najlepiej wszystko wymieszać ze sobą a potem porozrzucać wokół krzesełka ;)
OdpowiedzUsuńGdy Ela była młodsza, to rzeczywiście wszystko latało, ale teraz wymiesza, wymiesza i zje :D
UsuńRewelacja! :)))
OdpowiedzUsuńMało pożywne, ale smaczne :). Witaj Kosik.
Usuńśmieję się w głos! Dzięki :D:D:D
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to baaaardzo!
UsuńNo pewnie że najważniejsze żeby dziecko było szczęśliwe :)))
OdpowiedzUsuńMamo
UsuńPietruszki mam wrażenie, że czasami istotnie jest :D
o! Jest szczęście - podstawa ;) Jakbym Zuzkę mą widziała ;) Pozdrowienia dla Was ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy również. Dziękujemy za odwiedziny. Trzaski w Elkowej kuchni ... zaszczyt :).
Usuń