Dzisiejszy wpis, którego punktem centralnym jest przepis na trufElki, Mamaelki pozwoli sobie zwyczajowo przyprawić własnymi wynurzeniami - popieprzy go zatem najpierw swoją myślą filozoficzną, potem dorzuci scenkę batalistyczną i podsunie wam pod oczy post (mało postny), żeby się oczy słowną papką najadły. Jeśli nie trawicie jednak zbyt dobrze pieprzenia to..., hmmm .... mamy problem, bo tak się składa, że dziś nic mądrego do powiedzenia Mamaelki nie posiada.
Wszystko ma swoje przeznaczenie. Przeznaczeniem nocnika jest to, że prędzej, czy później Elka go w końcu obsika - nie tylko przypadkowo, ale z premedytacją oleje, ... przeznaczeniem doidy kubka, że nasz mały dzieć mu kiedyś własnoręcznie wleje, a przeznaczeniem śliniaka, no właśnie ..., przeznaczeniem śliniaka miało być opluwanie przez dzieciaka. Jego karmą miała być karma - po to śliniak został stworzony, ... miał być tylko cząstkami jedzenia oblepiony, miał być tylko obśliniony. Tymczasem Elka od jakiegoś czasu chce oszukać śliniaka przeznaczenie i walczy zaciekle z ochronnym odzieniem - córa go szarpie, ten ją poddusza ... i co na to matka? Matki to prawie nie rusza ;).
Rusza ją (i to nie tylko ją i nie tylko prawie), coś bardzo pysznego - bakaliowe trufElki, których przeznaczeniem było zjedzenie.
TrufElki bakaliowe (w wersji procentowej i bezalkoholowej)
1 szklanka płatków owsianych
1 szklanka wiórków kokosowych
4 łyżki masła
1/4 szklanki brązowego cukru i tyle samo gorącej wody
12 sztuk suszonych śliwek kalifornijskich
1/3 szklanki rodzynek
1 szklanka różnych orzechów (migdałów, orzechów laskowych i włoskich)
3 łyżki siemienia lnianego
2 łyżki rumu (w wersji procentowej)
4 łyżki mleka w proszku
Przygotowanie
Rodzynki zalewamy wrzątkiem i namaczamy przez pięć minut, po upływie pięciu minut kroimy je na drobne kawałki.
Śliwki płuczemy i także kroimy na drobne kawałki.
Orzechy płuczemy, prażymy do sucha na patelni razem z wiórkami kokosowymi i mielimy w młynku.
W młynku mielimy również siemię lniane.
Na patelnię przesypujemy płatki owsiane i wykładamy masło, następnie prażymy płatki na złoty kolor.
Cukier rozpuszczamy w gorącej wodzie, wlewamy całość na patelnię do uprażonych płatków i dodajemy rodzynki oraz śliwki.
Gdy masa na patelni przestygnie przekładamy ją do miski, przesypujemy do niej zmielone orzechy, wiórki, siemię lniane i mleko w proszku. Wszystko dokładnie ze sobą mieszamy.
Teraz możemy odłożyć masę na trufElki dla dzieci, do reszty dodajemy 3 łyżki rumu i mieszamy jeszcze raz.
Zwilżamy ręce wodą i kulamy trufElki :).
Smacznego!
no dobra zjadłabym!.. teraz muszę iść i zjeść w zamian jakiegoś czekoladowego cukierka i mam nadzieję, że nikt nie zauważy, bo pora na słodycze nieprzyzwoita :)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie!:) Na liście do zrobienia! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrufElki bardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńMhmmm, pyszota! Zarówno te w wersji procentowej jak i bezalkoholowej! Ale miałaś fajnego pomocnika;) Te małe rączki są słodkie i chyba słodsze od samych trufElelk.
OdpowiedzUsuńNo bo kto ma chęć jeść ze śliniakiem pod szyją? No plissss;)
OdpowiedzUsuńech, żeby się tylko te wersje trufElek nie pomyliły, bo by się dzieci kulać mogły ;)
OdpowiedzUsuńGosiu nie wolno ignorować wewnętrznego głosu ;) ... pewnie cukierek smakował obłędnie tuż przed północą :D.
OdpowiedzUsuńMimi i W pogoni za E. - apetyczność potwierdzona organoleptycznie :).
Aniesko to zależy co się aktualnie do łapek Elka przylepiło :).
Zezullo no na pewno nie Elka :D.
Kv by Rybiszonie ... nie pomyliły się, a Elka się kula od czasu do czasu ;).
Adrian dzisiaj własnoręcznie zrobił naleśniki ;) jadł z zapałem nasz kucharz.Ale takie trufelki to by dopiero konsumował aż by mu się uszy trzęsły :) trzymajcie się dziewczyny cieplutko
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tego nie widziałam :D.
OdpowiedzUsuń