Tjaaa, nie znamy wroga i stąd nasza trwoga. Wróg ukrył się w Elce, panoszy się w niej i podnosi nam wszystkim temperaturę - Elkowi dosłownie (wczoraj Eluś zaliczyła 39 stopni). Jak walczyć z kimś kogo wcale się nie zna? Postanowiliśmy, że przepuścimy na tego kogoś zmasowany atak, najlepiej z dwóch stron. Zabraliśmy się za niego z góry i z dołu. Górą wysłaliśmy mu witaminę - dziewczyna miała duże C - i jej zadaniem było uśpienie jego czujności. Kiedy intruz zajmował się jej C, dołem wysłaliśmy na interwencję czopka. To był genialny ruch - wzięliśmy zdezorientowanego intruza z zaskoczenia, który na widok paracetamolu przestał się natychmiast tak gorączkować i zluzował na trochę. Nasz atak doraźnie poskutkował, ale i tak największą walkę musi stoczyć sama Elka. Eluś walcz maleńka, walcz!
Na szczęście apetyt Eluś ma i wczoraj, choć wyczerpana bojem, wciągnęła to:
Ryżotto
(u nas po 8 miesiącu)
1/2 torebki ryżu (jeśli dziecko jest karmione przez rodzica składników może być proporcjonalnie mniej - Ela najczęściej je sama, więc szykuję trochę większe porcje...wiadomo dlaczego ;) )
3 mrożone kulki szpinaku
1/2 łyżki masła
1/2 dzwonka z łososia
2 łyżki jogurtu naturalnego
1/2 łyżeczki koperku
Przygotowanie
Ryż gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Gotujemy na parze łososia i szpinak (około 18 minut).
Ugotowane składniki mieszamy z masłem.
Polewamy jogurtem zmieszanym z koperkiem.
Walcząca Ela |
Elu, o nie... Chora jesteś. Współczuję. Walczcie!
OdpowiedzUsuń-----------------------
Ale Ela jada pyszności. Ciągle coś nowego i strasznie fajnego. Ja chyba nie ma tyle twórczej inwencji w kuchni... :-( Muszę z was brać przykład.
Niech Antoś bierze pełnymi garściami! :)
OdpowiedzUsuńWalczymy - niestety, póki co, bez większych sukcesów. Temperatura to skacze, to spada (spada dopiero po czopkowej aplikacji).