Nim Mamaelki, przy pomocy popełnionego przez nią torcika marchewkowego, przekładanego masą serowo-czekoladową, zacznie znęcać się po części psychicznie, po części gastrologicznie nad odwiedzającymi jej kuchnię, pozwoli sobie najpierw gości grono (przesympatyczne) uraczyć krótką opowieścią . (Żeby wazeliną nie zalatywało - przesympatyczne gości grono uważam za lekuchno masochistyczne. No bo kto? Pytam. Kto z własnej i nieprzymuszonej woli zagląda do kuchni Mamyelki, która za każdym razem tylko blefuje, że częstuje?)
Nie tak znowu dawno temu, za drzwiami karmElkowej łazienki, znalazł się któregoś dnia nowiuteńki sprzęt toaletowy - zielony nocnik plastikowy. Toaleta z założenia miała być niepubliczna, bo przeznaczona tylko dla jednego kuperka - rzyci Elka. Tak było i jest - faktycznie, ale ... tylko teoretycznie, bo praktycznie, z racji tego, że jest przenośna, toaleta niepubliczna stała się publiczna i to bardzo. Dzięki przenośnej funkcji nocnika, z której Elka namiętnie korzysta, Elka może uskuteczniać - symultanicznie - załatwianie swoich potrzeb, oglądanie świata i machanie do sąsiadów.
(Z pozdrowieniami dla sąsiadów z bloku obok - Hani i Andrzeja :)).
To jak ... częstujecie się? ;)
Torcik marchewkowy przekładany masą serowo-czekoladową
(przepis - zmodyfikowany - pochodzi z książki Jacqueline Bellefontaine pt. Czekolada)
składniki na ciasto
5 jajek
1/2 szklanki cukru
1 szklanka mąki pszennej
5 łyżek kakao
1 i 1/2 szklanki startej na drobnych oczkach marchwi
2 łyżeczki oleju
1 łyżeczka sody oczyszczonej
składniki na masę
450 g mielonego sera (u nas "mój ulubiony")
1/3 szklanki cukru pudru
2 mleczne czekolady
Przygotowanie ciasta
Okrągłą formę o średnicy 20 cm wykładamy papierem do pieczenia.
W misce nad rondlem z wrzącą wodą ubijamy jajka z cukrem na gęstą, jasną masę. Masa będzie dostatecznie gęsta, gdy wyjęta z niej łopatka miksera pozostawi ślad.
Zdejmujemy miskę z rondla. Przesiewamy mąkę, sodę, kakao i mieszamy z jajeczną masą.
Do masy dosypujemy marchew, olej i ponownie delikatnie mieszamy.
Ciasto przekładamy do formy i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury do 190 stopni przez 45 minut.
Przygotowanie masy
Ser (w temperaturze pokojowej) i cukier ucieramy mikserem na gładką masę.
Następnie dolewamy do niej roztopione czekolady.
Całość mieszamy.
Ciasto kroimy na pół i przekładamy je połową masy.
Resztą masy smarujemy wierzch ciasta.
Schładzamy lub podajemy natychmiast.
można zamiast kakao mąki więcej bo ja kakao nie lubię :(
OdpowiedzUsuńKakao Hafijo możesz pominąć - nie wiem jak się ma u ciebie sprawa z orzechami, bo coś mi się kojarzy, że chyba alergikiem jesteś (może się mylę), jeśli masz na nie zielone światło i lubisz, możesz dodać zamiast kakao (tak około 10 łyżek posiekanych orzechów).
Usuńa może mielone migdały?:):)
UsuńHafijo kombinuj, kombinuj :) ... na pewno będzie do zjedzenia. Ciasto w konsystencji nie jest puszyste - marchewka robi swoje :D, ale ja lubię czasem odejść od biszkoptów.
UsuńAż mi ślinka napłynęła, a kubki smakowe powariowały i w wyobraźni uraczyły się tą pysznością. Co do toalety u nas Wu chciała po dorosłemu, i dostała nakładkę, co utrudnia upublicznianie toalety ;), ale za to spędzamy tam większość czasu ostatnio... Uściski!
OdpowiedzUsuńI całe szczęście :D, że utrudnia :D ... . Załatwianie spraw po dorosłemu też jest u nas na topie i Elka musi sobie umilać jakoś czas ... a umila sobie najczęściej właśnie tak ... i żeby nie było, ja jej tam nocnika nie zanoszę :D.
UsuńMy się chętnie częstujemy, bo ciasto marchewkowe uwielbiamy:-D Co do nocnika to zazdraszczam, że Elka tak chętnie na mim siada...Chłopiec unika jak ognia i co najwyżej sadza na nim pluszaki...:) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńJeśli się nie przekona do nocnika, to pewnie przekona się do nakładki - spokojna głowa :), tylko trzeba próbować.
UsuńPrzyjemne z pożytecznym :) Elka doskonale wie jak sobie czas umilić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciasto marchewkowe! Twoją wersję uskutecznię w weekend ! :)
Marchewkowa róża- masterpiece!
ps. będziemy w marcu! więc musimy się zobaczyć!
Koniecznie!
Usuńpubliczna Elka rozbroiła mnie, a na post chyba zrobię sobie postanowienie, żeby do Ciebie nie zaglądać, bo to się źle skończy :)
OdpowiedzUsuńCzasem namawiam do złego - rzeczywiście :D, ale wiesz ... możesz ćwiczyć silną wolę ;).
Usuńja ostatnio w marchewkowym szale jestem! jutro u mnie na blogu "machnki" :)... po których już pozostało wspomnienie ..
OdpowiedzUsuńWpadniemy po machinki ... śliczny neologizm :).
UsuńA ja się poczęstuję...nie jadłam jeszcze ciasta marchewkowego. Chyba czas to zmienić...a niepubliczna toaleta Eli jest bardzo praktyczna! Dziewczyna nie marnuje czasu :)
OdpowiedzUsuńOj nie ... na pewno nie marnuje :D. Dziś mamy w odwiedzinach kuzyna Elki i tak była mała zajęta zabawą w ganianego z Wiktorem, że zsikała się w locie (w sensie w biegu ;D).
UsuńSik w biegu to musiało być coś :-D
UsuńOstatnio Pierworodny zamknął mi drzwi do toalety przed nosem i powiedział "ja sam". Dorosły już jest, niedługo się z domu wyprowadzi ;)
OdpowiedzUsuńGratuluje nocnikowania i ogromnych chęci do korzystania nawet publicznego - jeszcze 3 miesiące temu oddałabym wszystko (bo morza cierpliwości były już usychały) za to, żeby Pierworodny sikał do nocnika nawet na środku drogi (u nas załapało me stare stworzenie to ponad rok później niż Ela).
Buźka :*
Ps. Przyjedźcie kiedyś do nas z takimi pysznościami :D nie będziesz miała wyrzutów, że nie da się tego cuda skosztować ;)
Mówisz, masz :D.
UsuńAleż ta Elka ma pomysły!!!! Ale, ale ... wcale się nie dziwię bo w niepublicznej toalecie jakże nuuuudno:)
OdpowiedzUsuńPropozycja kulinarna jak zwykle kusi, oj kusi.....
Aniesko nie zdążysz się obejrzeć, a twoja maleńka zacznie tak cię zaskakiwać, że ho ho ... o ile już nie zaczęła :D.
UsuńMarchewkowy torcik - to brzmi pięknie i pysznie! Uwielbiam marchewkowe ciacha :) Masa serowo-czekoladowa także mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńFajnie,że Elcia tak chętnie korzysta z nocniczka, brawo!
Pozdrawiam Was :)
Masa serowa też bardzo mi się podoba, bo robi się ją migusiem i smakuje wyśmienicie nie tylko w z torcikiem marchewkowym. Muszę jeszcze odkopać przepis na piernik marchewkowy mojego dziadka (dziadek, jak jeszcze był z nami, w każdą niedzielę piekł coś dobrego :)).
UsuńMy z nocnikiem mamy duży problem Jula korzysta z toalety wyłącznie pieluchowej i już toczymy długo batalie żeby z niej zrezygnowała :/ Zaczyna mi brakować pomysłów i cierpliwości... Za to Jula ma sto pomysłów jak uciec z nocnika ;)ciasto marchewkowe jadłam raz. Chyba były niedobre marchewki ;))
OdpowiedzUsuńa ile ma Jula?? bo mi już ręce opadały, nie pomagały nagrody, prośby (aż strach powiedzieć groźby ;) ). Teraz mam wrażenie, że Młody musiał do tego dojść sam, że chce. Na podstawie własnych doświadczeń i katorgi psychicznych jakie przeszliśmy z nauką sikania do nocnika i do kibelka z nakładką, i na siedząco, i na stojąco, kucająco, i pod drzewkami, i publicznie, i niepublicznie, i z mamą, i z tatą, i przy bajkach (chyba wszystko przerobiliśmy byle by tylko się dało!!!!) to już sama nie wiem co pomogło. Na pewno nie system nagród, może trochę rozmowa (kiedyś mu powiedziałam "zobacz siostrzyczki są malutkie i siusiają w pieluszki, a duże chłopaki siusiają do nocnika" a Młody na to "ja duszy (tzn. duży)" :D ), trochę zaczął chodzić jak ja też szłam ... Pierworodny ma teraz 2 lata i 9 miesięcy i chyba moge powiedzieć że się udało z siusianiem (tak po pół roku walki, chociaż próbowaliśmy dużo wcześniej ale od pół roku tak z pełną determinacją) bo przed nami jeszcze kupa!!!! Życzę lżejszych nocnikowych starć :D
UsuńJa użyłam tylko dobrych marchewek ;).
UsuńCi, którzy mnie znają, wiedzą, że wiele nocników i wiele dzieci na nocnikach widziałam. Jedyne co mogę w związku z tym sensownego powiedzieć to to, żeby nie zmuszać. Pozwolić, żeby dziecko obserwując, samo zechciało. Niestety w warunkach domowych trudno o stadko maluchów, które dawałyby przykład naszemu. Wywnioskowałam sobie też, przyglądając się dzieciakom, że im szybciej zacznie się wysadzać nieświadome dziecko, tym możliwe, że w przyszłości nie będzie problemów z nocnikowaniem (choć tak, czy siak okresy regresu mogą się zdarzyć). Około osiemnastego miesiąca życia dziecko zaczyna kojarzyć parcie na pęcherz z czynnością sikania. Zdecydowałam wtedy, że zdejmuję małej pieluchę i heja (co ja się naprałam :D). Nigdy jej nie zmuszałam, nie nagradzałam, tylko mówiłam gdzie robimy "ee". Często, podczas bardzo absorbującej zabawy, zdarza się jej nie zawołać - czasem po chwili podejdzie i powie, że zrobiła "ee", czasem nie -(mokre majtki i rajtki jej nie przeszkadzają). Zawsze sobie powtarzałam, że zdobywanie przez dziecko nowych możliwości to nie nie udział w wyścigach i że Elka nie wpisze sobie w cv kiedy zaczęła sikać do nocnika, kiedy zaczęła chodzić itp., itd.. Nic na siłę.
Zdobywanie umiejętności miało być, a nie możliwości - tak to jest jak się wszystko chce napisać bardzo szybko.
Usuńuwielbiam Cię!!!
Usuńbuzka
i obiecuje już nie będę narzekać
UsuńNie? Szkoooda ;). Ponarzeka sobie człowiek i od razu mu lżej. Uściski.
UsuńNie, mogę za to pochwalić :D że wychodzimy bez pieluszki!!! I "bapu" też w nocniku jest :D
UsuńCiasto marchewkowe - uwielbiamy! I wypróbujemy na pewno :)
OdpowiedzUsuńA z nocnika też korzystamy, a raczej oswajamy. Brawo dla Elki! I jej widowni :]
Wypróbujcie ..., bo smaczne jest :).
Usuńurokliwy szalecik macie :)
OdpowiedzUsuńostatnio udało mi się zrobić muffinki marchewkowe, to chyba szczyt moich cukierniczych możliwości :/
Szalecik po byku cooo? :). Oj tam, oj tam ... zaraz szczyt ... i kto to mówi? Tak, która szczyt za szczytem zdobywa? Gotowanie to wyzwanie - tak to potraktuj :). A ten torcik to pagórek jest :D.
Usuń