Nie - to nie będzie post o klapsach. Mamaelki jest za słaba i obawia się, że nie udźwignęłaby tak ciężkiego tematu. Mamaelki woli podnosić na blogu pióro w sprawach lżejszych i przyjemniejszych. Lepiej Mamaelki czuje się w teoretyzowaniu na temat smakowania niż uderzania. Nie znaczy to, że rodziciElka swojego zdania nie posiada. Otóż posiada ..., chociaż patrząc na sprawę z językowego punktu widzenia, jej zdania na temat klapsów, zdaniem nazwać nie można. Zatem Mamelki nie ma zdania, jeśli chodzi o uderzanie. Ma za to (być może dla niektórych zbyt ciasną) jej własną, partykułę.
Nie.
I to tyle w tym temacie.
Przyznaję się bez bicia, że wielkie NIC nie chce mi się dzisiaj. W związku z tym zjemy z Elką wczorajszy obiad, któremu nic nie brakuje i który smakuje cudownie!
Dedykuję go wszystkim tym, którym się dzisiaj nie chce, tak bardzo jak mnie, za długo stać przy garach, ale którzy jednocześnie bardzo chcą zjeść coś pysznego. Kochani to dla was!
Smacznego!
makaron z pesto pietruszkowo-orzechowym
(Dla dzieci, które skończyły rok)
3 filety łososia (mniej lub więcej - zależy dla ilu osób gotujemy)
ok 250 g makaronu (lub więcej)
2 pęczki pietruszki
2 ząbki czosnku
1/2 szklanki orzechów włoskich
1/2 szklanki oliwy
2 łyżeczki soku z cytryny
sól do smaku
Przygotowanie
Osolonego łososia gotujemy na parze przez około 25 minut (w tym czasie powinien się ugotować)
W osolonej wodzie gotujemy makaron (u nas pełnoziarniste fusilli)
W czasie, gdy gotuje się łosoś i makaron prażymy na patelni orzechy aż nabiorą chrupkości. (Mi uprażone smakują o niebo lepiej.)
W międzyczasie siekamy drobno pietruszkę i przesypujemy ją do miksera.
Do miksera dorzucamy uprażone orzechy, 2 zmiażdżone ząbki czosnku, dolewamy 2 łyżeczki soku z cytryny i 1/2 szklanki oliwy.
Wszystko dokładnie miksujemy i solimy do smaku.
Teraz wystarczy nałożyć na talerze (swoje i dziecka) łososia oraz makaron wymieszany z odpowiednią ilością pesto.
30 minut i obiad z głowy :)
Ależ ten obiad musi być wyśmienity, nawet dinożarły obstąpiły talerz.;) jak dobrze widzę jeden nawet do talerza włazi - ja bym się tak dobrym daniem chyba nie podzieliła. Mamaeli o takich pysznościach pisz a jam głodna:(
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba zrobić dużo, żeby nie było żal się dzielić ;)
Usuńmniam :) to dla mnie i nawet dinożarły by zżarły jak widzę:)
OdpowiedzUsuńMiały chrapkę :D.
UsuńNo i teraz mi mówisz? Jak już buraczki pokrojone na barszcz? Nooo...to ja planuję na jutro dzień:"nie chce mi się":D i makaron od MamyElki przygotuję:D
OdpowiedzUsuńU nas barszczyk jutro :D. Smacznego!
UsuńU nas też :)
UsuńPycha! No i zaczęło mi burczeć w brzuchu... Ech, ta Elka i TatoElki mają dobrze z Tobą! Dziś przesyłamy przytulaski :)
OdpowiedzUsuńps. Miałam taką ostrą nauczycielkę j.polskiego,że do tej pory pamiętam z podstawówki wszystkie partykuły : liczy noże niechby nie ;)
Usuńli, czy, no, że, niech, by, nie :) Pozdrawiam Panią Cichą :)
Słyszałeś Tatoelki? Masz się ze mną bardzo dobrze :D.
UsuńDzięki za uściski, też was ściskamy!
Duma panią Cichą pewnie rozpiera :).
To coś decydowanie dla nas! Dziękujemy za obiadową inspirację:)
OdpowiedzUsuńProszę :D.
UsuńBardzo fajny, smaczny obiadek :) I widze,ze dinozaurom także posmakował ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Obiadek dla leniuchów, a ile w nim zdrowych drobinek :) ... całe mnóstwo :D. Pozdrawiamy również!
Usuńmy mieliśmy ostatnio wersję dla "dorosłych" czyli bardzo nie chce mi się!!! Gotujemy makaron tyle ile chcemy zjeść, na patelni podsmażamy go z pesto ze słoiczka, wykładamy na talerz i obkładany wędzonym łososiem.
OdpowiedzUsuńNaszego dinozaury na pewno by nie zaatakowały ;)
Buźka
Nasz obiad mały Adrian mógłby z powodzeniem zjeść ... a i bliźniaczki za chwilę też :D.
UsuńNo wiem, bo twoja wersja jest genialna!!!
Usuńnasza wersja była mega leniwa, szybka i typu nie mam nic w lodówce i ciekawe czy coś z tego wyjdzie. I o dziwo wyszło tak nie najgorzej, że następnym razem było z krewetkami :D
A jak już zaszalejemy to dzieciaki będą happy i może Adrian sam sobie nawet to pesto zrobi :D
a swoją drogą pesto chyba można zrobić ze wszystkiego, bo my jedliśmy ostatnio pomidorowe
:D
Jeśli ze słoiczka to się nie liczy ;) ... żartowałam :D
Usuńps. podziel się przepisem na chlebek plis!!!!
OdpowiedzUsuńTyle przepisów na chleb jest w necie - teraz gdy masz już zakwas wystarczy szaleć! A może wrzucę do sieci mój żytni z miodem? hmmmm :) pomyślę.
Usuńświetny pomysł :) muszę wreszcie wypróbować gotowanie na parze. Polecasz jakiś specjalny garnek? My z moim Krzysiem uwielbiamy domowe pesto z bazylii, ale Twoja propozycja pietruszkowa wydaje się bardzo interesująca :) tylko orzechy będzie trzeba czymś zastąpić, bo K. nie może...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Was, Dziewczyny! :)
Zamiast orzechów możesz użyć pestek słonecznika (podpraż je na patelni - będą miały lepszy smak). Ja mam najtańszy z możliwych parowar i jest ok :). Rodzice mają garnek do gotowania na parze i też jest w porządku, żadnych cudów :), ale ugotuje co ma ugotować. W parowarze wygodniejsze jest to, że możesz sobie poukładać piętrowo rzeczy, które planujesz ugotować. Smacznego!
UsuńMNIAM! A my wczoraj makaron ze szpinakiem, suszonymi pomidorami i pestkami słonecznika jedliśmy z naszą Agregatką, z powodu mojego zimowego lenistwa oczywiście. :) Ale ten makaron pożyczam :);)
OdpowiedzUsuńA co dzisiaj? :)
Uściski!
P.S. Z partykułą odnośnie powyższego zgadzam się w 200%.
Pożyczaj! Mam wielką nadzieję, że wam posmakuje.
UsuńU nas dzisiaj barszczyk :).
Zdaję sobie sprawę z tego, że życie nie jest czarno-białe, a moja partykuła taka radykalna. Bardzo bym chciała, żeby tak zostało.
Ściskamy również!
bardzo bardzo ten przepis :) chyba już wspominałam, że uwielbiam kluchy w każdej odsłonie
OdpowiedzUsuńChyba tak, ale jak się coś uwielbia to o uwielbieniu tego czegoś można na okrągło mówić ... rozumiem zatem ;).
UsuńWyglada "mniam, mniam" jakby to Mila powiedziala :D Losios, makaronik.... pyyyycha!
OdpowiedzUsuńA czy ewentualnie mozna by te orzechy zastapic jakimis innymi? Czy autorka przepisu probowala? Mam alergie na wloskie :/
Prażony słonecznik mógłby nieźle wypaść w roli orzechów :). Nie próbowałam, ale spróbuję.
OdpowiedzUsuń