Przez trzy dłuuugie dni rodzice młodocianej Eli mieli (od mankietów nogawek po sam pas) gacie pełne strachu. I choć gacie Mamyeli są dużo krótsze od gaci Tatyeli, to tyle samo strachu upchało się do jej, jak i jego portek (a upchało się go naprawdę baaaaaardzo dużo). Po trzech dobach permanentnego wspólnego potrząsania spodniami, udało im się w końcu strach z nich wytrząsnąć. Ze spodni zatem strach im się ulotnił i mogli w końcu przestać trząść się tak nad swym dzieckiem. Oboje odetchnęli z ulgą - bynajmniej nie dlatego, że poczuli luz w nogawkach, odetchnęli z ulgą dlatego, ponieważ, iż Ela w czwartej dobie nagle ozdrowiała! Zbita przez rodziców Eli (nie raz, nie dwa) temperatura, ku ich uciesze, nagle dobrowolnie (bez łaski) sama spadła i na ciałku wymęczonej chorobą Elżbiety zaczęły się pojawiać setki małych czerwonych kropek a każda z tych kropek wydawała się mówić rodzicom Karmeli, że oto nie ma się czego bać, bo to trzydniówka! Rodzice Eli kropek uważnie słuchali i przyglądając się im z wielką ulgą wzdychali.
Osłabiona chorobą Ela dostała pieczone jabłko na wzmocnienie a w nim ukryte pyszne nadzienie.
Jabłko pieczone nadziewane kaszami
1 duże jabłko
Po 1 łyżce błyskawicznej kaszy orkiszowej, gryczanej, jaglanej i owsianej (My używamy niesłodzonych kaszek czeskiej firmy Nominal - do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością lub przez internet.)
1 łyżka masła
1/4 banana
szczypta cynamonu
Przygotowanie
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Jabłko myjemy, nie obieramy.
Odkrawamy górną część jabłka i nie wyrzucamy (przyda się do przykrycia jabłka).
Wydrążamy gniazdo nasienne, do powstałego otworu wkładamy na przemian małe cząstki banana, kasze i masło.
Każdą warstwę podlewamy niewielką ilością wody i posypujemy odrobiną cynamonu.
Jabłko przykrywamy odkrojoną wcześniej górną częścią.
W kilku miejscach nakłuwamy skórkę jabłka i zawijamy w folię aluminiową.
Tak przygotowane jabłko wstawiamy do piekarnika na około 1 godzinę (lub dłużej - wszystko zależy od rozmiarów jabłka. Najlepiej sprawdzić czy jest już w środku miękkie).
Przestygnięte możemy podawać z jogurtem.
Tak myślałam, że to będzie trzydniówka... No to macie to już za sobą.
OdpowiedzUsuńByliśmy naprawdę nieźle wystrachani a i mała bardzo się męczyła - na szczęście już po (daliśmy radę ;)).
OdpowiedzUsuń