- A guuu. Khyy. Uuuu.
Ela wpadła w wokalny ciąg.
- Eluś, na miłość boską, jest 4 nad ranem. Czemu nie śpisz? - spytałam, jakbym naprawdę spodziewała się, że córka mi odpowie.
- Ghyyy. Ajaaa. Nianianianiania.
- Jaka niania?? To ja, mama. Nie masz niani... i widzisz Eluś - raczej nie widziała, bo ciemno było wszędzie i tak przyjemnie głucho do tamtej chwili - jest nocka, jesteś zmęczona i wszystko ci się popiórkało....trzeba spać.
Ela (pseudonim artystyczny KARMenELA) zdecydowała jednak, że skoro już weszła na białą scenę naszego łóżka, to z szacunku dla słuchaczy powinna odśpiewać cały zaplanowany repertuar.
Godzinę później Eluś posłuchała rodzicielki i zakończyła koncert. Na wyraźną prośbę zmęczonych słuchaczy, żeby nie bisować....jeszcze zabisowała (To była dopiero aria di bravura!) i wykończona występem zasnęła. A mama i tata? Tato zasnął. Mama zasnąć już nie mogła...myślała, myślała i wymyśliła...siusi.
Siusi,...czyli sushi dla najmniejszych
(po 7 miesiącu)
Siusi, które proponuję można spróbować podać na przyjęcie z okazji pierwszych urodzin jubilatowi i jego małym gościom. Istnieje szansa, większa niż w przypadku młodszych dzieci, że siusi nie zostaną w ciągu sekundy wtarte w blat. Eli, przy mojej asyście, udało się siusi zjeść. Smakowały panience,...ale ona z tych mniej wybrednych. W zwykły dzień siusi wymagają od mamy dużego zaangażowania i następnym razem zagoszczą u nas na roczku panienki.
Do przyrządzenia siusi potrzebne są:
cukinia,
marchewka,
ryż,
kasza jaglana,
łosoś,
brokuły,
groszek,
burak,
lub inne warzywa. (Tak, wiem ryż i kasza warzywami nie są :). )
Ciężko tu mówić o sztukach i gramach. Wszystko matule szanowne dajemy na nasze super matczyne oczy (zapomniałam dodać...piękne :)).
Przygotowanie
Do przygotowania siusi potrzebna będzie nam obieraczka do warzyw (tu szczególnie do cukinii oraz marchewki) i steamer, żeby warzywa ugotować na parze.
Układamy warzywa i rybę w steamerze według czasu potrzebnego do ich uparowania. Na samym dole ląduje ryba, burak i część marchewki przeznaczona na nadzienie, ponieważ tego czasu potrzebują najwięcej (około 25 minut), piętro wyżej kładziemy brokuły i groszek. Na samej górze układamy pokrojoną wzdłuż w cienkie plastry cukinię i marchewkę, w które będziemy zawijać ryż, kaszę i warzywa.
W czasie gdy warzywa będą się parowały gotujemy ryż i kaszę.
Uparowane warzywa rozdrabniamy (prócz cukinii i marchewki).
Układamy wybrane przez nas warzywa oraz ryż lub kaszę na początku plastra cukinii tudzież plastra marchewki :).
Zawijamy i ...gotowe.
Podajemy młodzieży z uśmiechem i życzymy smacznego.
eh... dzieci są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńHubert spojrzał na zdjęcia i skomentował "Łał! Am am!" Chyba też by mu smakowało :)
OdpowiedzUsuńElek poleca i przez sen pozdrawia Huberta :).
OdpowiedzUsuńOd paru dni chodziło za mną sushi jako fajna potrawa dla małego dziecka, tylko za Chiny (Japonię?) nie mogłam wymyślić, czym zastąpić skórkę z suszonych wodorostów. Dzięki, świetny pomysł z tymi cienkimi plasterkami warzyw!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawe, od jakiego wieku można dzieciom podawać prawdziwe sushi (no, bez surowych ryb, bo tego to sama się boję z niesprawdzonego źródła), z wodorostami, wasabi itd? Ostatnio widziałam w parku azjatycką rodzinę, dzieci, takie 2-3 letnie siadły na trawie i wyjadały z pudełka ryżowe wałeczki. Wyglądało to bardzo praktycznie :)
Hmm...sama jestem ciekawa...w tabeli żywienia nie ma wodorostów ;)...a szkoda. Wodorosty po roku pewnie dawać można, ale wasabi...hmmm. Poza hmmm nie mam w tej kwestii nic więcej do powiedzienia, bo nie wiem, więc hmham. Hołk :)
OdpowiedzUsuń