Elku cukierku pokaż tacie co masz w papierku - wydałam rozkaz numer jeden.
Kochanie przewiń naszego cukierka w czystego papierka - padł rozkaz numer dwa. Ja w tym czasie wpadnę do kuchni i zakłócę spokój, który całkiem niedawno zaczął panowanie między szafkami. Długo władzy sprawować nie będzie, bo zaraz mam zamiar go zdetronizować i zacząć na powrót swoje rządy! - dodałam entuzjastycznie i stanowczo. Ojciec Eli spojrzał na mnie ze zdziwieniem, zastanawiając się pewnie co też pierniczę i dlaczego :)...spojrzałam na jego zdziwienie (było wieeelkie i wyłaziło oczami męża, więc trudno było go nie zauważyć). Chcę przeprowadzić szybką akcję pod hasłem ciastka sezamowe - wyjaśniłam i ruszyłam w kierunku kuchni. Przekraczając jej próg usłyszałam ciężkie ojcowskie westchnienie, które mogło oznaczać tylko jedno - Elek w papierku ukrywał baaardzo ciężki ładunek, co dla taty oznaczało średniej przyjemności przepakowywanie cukierka, dla mamy natomiast kilka cennych minut. Eluś jesteś wielka! - pomyślałam, dziękując jej oraz opatrzności za ładunek i wparowałam do kuchni. Spokój poddał się bez walki - obyło się bez ofiar. Rozpoczęłam akcję. Akcję rewelację! Akcję zakończoną wielkim sukcesem! Do przeprowadzenia podobnej namawiam, bo warto...tak mówią wszystkie kubki smakowe, które miały przyjemność obcować z ciastkami .:D.
Ciastka sezamowe, czyli szybka akcja rewelacja
1 szklanka zmielonego sezamu (ze 100 g. wychodzi niepełna szklanka i tyle właśnie użyłam)
1 szklanka pełnego mleka w proszku
1/3 szklanki zmielonego cukru trzcinowego
trochę więcej niż 1/3 kostki masła
Przygotowanie
Rozgrzewamy piekarnik do 150 stopni.
Z podanych składników wyrabiamy ciasto.
Odrywamy kawałki ciasta i w rękach formujemy kulki wielkością zbliżone do orzechów włoskich (ciut większe). Kulki lekko rozpłaszczamy w dłoniach.
Tak uformowane ciastka rozkładamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy około 10-15 minut na złoty kolor.
Ciastka robi się migusiem! Musimy jedynie w młynku do kawy zmielić sezam i cukier...to także trwa chwilę. Niech was młynek nie zniechęca! :)
Przepis (lekko przeze mnie zmodyfikowany) pochodzi z książki pt. "Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy".
U nas królują dziś cytrynowe muffinki zwane już "kwasiurkami" i gitara :) taki miły pierwszy dzień wiosny :)
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie - zapowiada się bardzo fajnie u Ciebie (u Was). Na pewno będę tu stałym gościem :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy, zapraszamy :). Za muffinki też muszę się zabrć.
OdpowiedzUsuńOo, fajny przepis-bo bez jajek, na które Keka jest uczulona. A "zmiana papierka"-boskie określenie:)!!!jest szansa na to,że sezam i cukier da się zmielić blenderem lub w takim kubełku w mikserze?
OdpowiedzUsuńKyjo nie próbowałam mielić sezamu i cukru blenderem. Raz jeden jedyny spróbowałam zmielić kaszę jaglaną właśnie mikserem "kubełkiem" i zaczął dymić. Od tego czasu przerzuciłam się na młynek do kawy i jest rewelacja. Mam najtańszy z kerfura (40 zł) i śmiga jak ta lala - wszystko mieli. Za jakiś czas wrzucę przepis na kokosanki bez jajek..specjalnie dla Keki:)...ale tam też młynek się przydaje. Kyjo musisz poczynić inwestycje, bo ciastka są tego warte....no cóż, to pewnie będą najdroższe ciastka...warto :).
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjeśli w perspektywie jest przepis na kokosanki, to poczynię inwestycję:)
OdpowiedzUsuń