wtorek, 29 maja 2012

Przepis na obiad dla niewielkiej dzieciny i jej rodziny, czyli makaron z cukinią w sosie jogurtowo-pietruszkowym oraz ... Siedmiomilowe buty Elkowe

Upodobało sobie dziewczę niewielkie buty wielkie ojca swego. Namiętnie je ubiera i się w nich przechadza, mimo że przeszkadza trochę stopom Elki ich rozmiar wielki - but o rozmiarze 22 żaden ciężar ma, ale ten w rozmiarze 48 waży już trochę więcej. Ponadto stopy Elki choć do butów Tatyelki bez problemu się wsuwają, niestety równie gładko z nich wypadają, co generuje pewne problemy, gdy dziewczyna chce ruszyć z miejsca. Za owe gładkie wkładanie i wypadanie stóp Elkowych odpowiadają wielkie otwory w owych siedmiomilowych butach (o robieniu w nich kilometrów nie ma mowy, buty choć wyglądają na siedmiomilowe, w praktyce są dla Elki jedynie centymetrowe). Ciężkie buciory i ich wielkie otwory sprawiają, że spacerowanie w nich jest dla dzieciny lekuchno męczące. Z Elki jednak jest stworzenie myślące, które, by zapobiec upierdliwemu spadaniu, opracowało technikę poruszania, działającą na zasadzie przesuwania stóp bez ich odrywania od podłoża.



Eksperymenty dziecia z butami to chwila dla mamy (w chwili to której matka -  zagotuje wodę na makaron, obierze cukinię, wrzuci makaron na wrzątek, cukinię na patelnię, przemiesza makaron, przemiesza cukinię, zrobi sosik, posieka pietruszkę, zetrze serek, nakryje do stołu ... siądzie w fotelu, wypije kawę ... tjaaaa ... za dobrze by było, gdyby się ze wszystkim zdążyło ;)).

Makaron z cukinią w sosie jogurtowo-pietruszkowym

6 cukinii
250 g makaronu o ulubionym kształcie (u nas był orkiszowy)
2 duże żąbki czosnku
1 łyżeczka miodu
3 łyżki masła
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
1 niepełna łyżeczka soli
3 garście posiekanej zielonej pietruszki
1 łyżka soku z cytryny
1 duży jogurt (500 ml)
8 łyżek startego żółtego sera

Przygotowanie

Cukinię obieramy i kroimy na plasterki, następnie dusimy ją na maśle razem ze zmiażdżonymi ząbkami czosnku do momentu aż zupełnie zmięknie.

Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.

W międzyczasie przygotowujemy sos jogurtowy. Do jogurtu dodajemy sól, miód, paprykę, sok z cytryny oraz pietruszkę. Całość dokładnie mieszamy.

Do ugotowanego i odcedzonego makaronu dodajemy sos i cukinię. Posypujemy serem.

Smacznego!




62 komentarze:

  1. Wybaczcie moje drogie blogerki, że ostatnio nie zostawiam śladów u was - czas mi się skurczył potwornie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczam!
    Super przepis! Bardzo mnie się podoba! :) Niebawem będziemy z Olkiem próbować! :)
    Ściskamy Elkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbujcie, bo naprawdę warto. Możecie dodać sobie jakieś mięsko. Próbowaliśmy obie wersje i obie są pyszne. Również was ściskamy.

      Usuń
  3. oj tam, oj tam za to pyszne przepisy zostawiasz, cukinia już na mnie "łypie" z lodówki, więc myślę o niej intensywnie :) fajny taki makaron... ;) A Elka w butach taty bezkonkurencyjna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto dzięki ci za zrozumienie. Nie myśl o tej cukinii tylko ją wyciągaj z lodówki, obierz i uduś :).

      Usuń
    2. udusiłam, było pysznie :D
      a chlebuś co tydzień piekę - dzikie drożdże mają siłę jak Popeye po szpinaku :)) Wracaj MamoEli ze swoimi pięknymi zdjęciami i pysznymi smakami niech Ela ma co czytać jak dorośnie! Ściskam!!!

      Usuń
  4. Krzyś też przechodził ten etap. Gorzej - miał kiedyś swego rodzaju fascynację butami. Wyjmował wszystkie z szafy, układał, wyciągał sznurowadła... Najgorzej, jak byli goście. Potrafił kilkanaście razy przynosić gościom ich obuwie!!! Musieliśmy je wręcz chować, bo buty były wszędzie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Krzyś chciał coś w ten subtelny sposób gościom powiedzieć ;).

      Usuń
  5. tylko przypadkiem nie przestań gotować, bo tego Ci nikt nie wybaczy ;) A z tego czasu to niezły drań, że tak się kurczy bez pozwolenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotować nie przestanę, bo ktoś w końcu musi Elkę karmić (i Tatęelki od czasu do czasu też). Nie wiem tylko jak długo zostanę tutaj ... czas pokaże :).

      Usuń
    2. Ech, to by było bardzo szkoda, gdybyś zniknęła z blogosfery na amen :(.

      Usuń
  6. Trzeba wziąć przykład z Elki i przywdziać siedmiomilowe buty, może chociaż wtedy uda się trochę oszukać pędzący czas;) Cieszę się, że u Was wszystko w porządku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniesko dzięki raz jeszcze za pamięć! U nas wszystko gra. Potrzebowałyśmy zaczerpnąć masę świeżego powietrza.

      Usuń
  7. Świetne ujęcie!:)
    A tak swoją drogą duże stopy ma Tataelki ;).

    Makaron jak najbardziej mi się podoba. Mniam:)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ma :) ... zajmują zdecydowanie za dużo miejsca w szafce na buty.

      Pozdrawiamy również.

      Usuń
  8. Dobrze, że czasem zostawiasz swój ślad... :). Ale doskonale rozumiem problem skurczonego czasu... A mówili, że im starsze, tym o czas łatwiej. U nas jest odwrotnie proporcjonalnie wraz z wiekiem. Ehhh. Makaron z cukinią PYCHA! Zupa-krem z cukinii też. Upodobanie do butów u Agregatki obserwuję odkąd zaczęła pewniej chodzić... Buty tatowe są fajowe, bo duże, ale jakież wyzwanie stawiają przed Wu buty na obcasie... To dopiero ekwilibrystykę uprawia próbując się w nich przemieścić. Ruch posuwisty połączony z rozpaczliwymi próbami utrzymania równowagi- kino za darmo :). Ściskamy Was bardzo!!! I nie znikajcie całkiem! :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie kino lubię najbardziej! Elka jednak buty na obcasie ostentacyjnie ignoruje, podobnie jak lalki, wózki i wszystko, co dziewczęce. Za to jest chwiejna emocjonalnie jak rasowa kobitka tuż przed ;).

      Póki co nie znikamy, a jeśli znikniemy to z pewnością wcześniej się pożegnamy ... tak bez słowa nie wypada odchodzić.

      Usuń
  9. a czy jakby cukinię zetrzeć na dużych oczkach, żeby przyspieszyć (jeszcze!) duszenie, to i tak będzie pysznie? i tak? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak! Ciekawa jestem, czy taki obiad posmakuje Ewie.

      Usuń
  10. PS na urodziny Ewa zażyczyła sobie makaron z czerwonym sosem :) czyli Bolognese wg przepisu MamyElki! :) dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
  11. Interesujący przepis :-))))

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zaczęłaś wymieniać co to niby zdążyłabyś zrobić gdy El przemiesza się w ten wyrafinowany sposób to już chciałam zainwestować w buty rozm. 48 (na wszelki wypadek, bo 45 mogłoby wystarczyć tylko ugotowanie makaronu) ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale pychotka, chyba tez zrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do blogowej zabawy, http://tominowo.blogspot.com/2012/06/blogowa-zabawa-11-questions-tag.html?spref=fb
      pozdrawiam
      Gosia

      Usuń
  15. nie no buty powalają ;-) u nas też jest ten etap ;-)


    a obiadek pyszniutki :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamoeli, Elu - gdzież Wy wybyłyście?? Co tak długo nie piszecie? :( smutno bez Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam ;). Wrócimy, musimy tylko nabrać sił.

      Usuń
    2. Uff!! Mam nadzieję, że u Was wszystko ok!!! Pogoda nie dopisuje, co też Wy tam porabiacie? Elka już duża kobitka! :)

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Jesteśmy, tylko mamy nieplanowaną przerwę. Wrócimy na pewno!

      Usuń
    2. To wracajcie, bo pusto bez Was :(

      Usuń
  18. MamElko .tęskność prze ogromna..... Wracajcie bo nie mamy co jeść:)

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiamy Wasze makaronowe cuda...mniam!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Odpowiedzi
    1. Gosiu w ciągu dnia jesteśmy w lasach, ogrodach, ścieżkach i łąkach ... wieczorami padam na twarz :D. Jeszcze trochę czasu nam potrzeba :).

      Usuń
    2. uf, to już się nie martwię!

      Usuń
  21. super! akurat mam cukinię :) to może wykorzystam przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Elko, Elko!!!!!!! I jej Mamo!!!!!! Wracajcie już! Dość tej rozłąki!!! 3 mieszki to za dużo!!!! Po drodze Elek skończył 2 latka. Pokażcie nam się!!

    OdpowiedzUsuń
  23. MamoEli, wyliczyłam, że od Twojej ostatniej notki zajrzałam tu już ponad 130 razy - z bijącym sercem i kiszkami grającymi marsza. Wracajcie! Spacery po lasach i łąkach toż to w październiku średnia przyjemność, a za progiem zima! Wracajcie na ciepły, pachnący smakowitościami blog!

    OdpowiedzUsuń
  24. jestem mega najedzona, ale taki makaron to bym choćby nosem wciągnęła!! wygląda pycha!

    OdpowiedzUsuń
  25. Mamoeli gdzie jesteś tak długo?
    Martwię się.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  26. czekam wracam myślę tęsknię kiedy wrócicie? Buziaki dla Elątka!

    OdpowiedzUsuń
  27. Wesołych Świąt Mamoeli dla Was!:)

    OdpowiedzUsuń
  28. :( ciągle zaglądam z nadzieją - a ostatnio zwłaszcza, dlatego, że mam nową gębusię do wykarmienia to liczyłam na jakieś sugestie w kwestiach jedzeniowych by wychowac prawdziwego smakosza (jak Ela), pozdrawiam i najlepszego wam życzę

    OdpowiedzUsuń
  29. Ach, skąd ja znam te siedmiomilowe buty :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak strasznie brak Elki i jej mamy :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Mamoeli, życzę zdrowych Świąt Wielkanocnych, ciepła i słoneczka.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  32. Bryyyy.... Ela! MamaEli! Przywołuje i nawołuje do porządku!
    Rok przerwy!!!!!
    Ejjj nie ładnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Aaaaa... rewelacja! Wdepnęłam i mnie powaliło, pod wszystkimi względami... za dowcip, lekkość pisania i przepisy, które zamierzam sprawdzić na mojej kruszynie :) Szkoda tylko, że blog ucichł już od jakiegoś czasu... bo mi się tu spodobało jak mało gdzie!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. :( chlip, chlip. .. tęsknimy...

    OdpowiedzUsuń
  35. wracajcie, proszę! Elka to już duża dziewczyna! Chcemy zobaczyć!! :) co z Wami? Teraz ja mam małą baby - Martuśkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Radosnych Świąt Bożego Narodzenia całej rodzinie :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Trafiłam tu jaaakiś czas temu i przeczytałam wszyyyystko, jednym niemal tchem, z niemowlakiem śpiacym na moim brzuchu i czasami śmiałam się tak, że aż się bałam, że córkę tym trzęsącym się brzuchem obudzę ;) aż dotarłam do tej notki... I smutno strasznie, że to tyle... Bo w stylu pisania Mamyeli a i w samej Elce się zakochałam :). Wracam co jakiś czas z nadzieją a tu nic, pusto... A z mojej Zuz wyrósł mały smakosz i liczyłam na więcej i więcej...:).
    Pozdrawiam ciepło,
    ninika

    OdpowiedzUsuń
  38. MamoElki, wszystkiego najlepszego w 2015 roku, a przede wszystkim życzę powrotu do czekających tu wiernych czytelniczek! :)

    OdpowiedzUsuń
  39. :) norrrmalnie ochota na pastę z soczewicy mnie tu przygnała ...
    jutro robię!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. MamoEli, zaglądasz tu jeszcze? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń