Upodobało sobie dziewczę niewielkie buty wielkie ojca swego. Namiętnie je ubiera i się w nich przechadza, mimo że przeszkadza trochę stopom Elki ich rozmiar wielki - but o rozmiarze 22 żaden ciężar ma, ale ten w rozmiarze 48 waży już trochę więcej. Ponadto stopy Elki choć do butów Tatyelki bez problemu się wsuwają, niestety równie gładko z nich wypadają, co generuje pewne problemy, gdy dziewczyna chce ruszyć z miejsca. Za owe gładkie wkładanie i wypadanie stóp Elkowych odpowiadają wielkie otwory w owych siedmiomilowych butach (o robieniu w nich kilometrów nie ma mowy, buty choć wyglądają na siedmiomilowe, w praktyce są dla Elki jedynie centymetrowe). Ciężkie buciory i ich wielkie otwory sprawiają, że spacerowanie w nich jest dla dzieciny lekuchno męczące. Z Elki jednak jest stworzenie myślące, które, by zapobiec upierdliwemu spadaniu, opracowało technikę poruszania, działającą na zasadzie przesuwania stóp bez ich odrywania od podłoża.
Eksperymenty dziecia z butami to chwila dla mamy (w chwili to której matka - zagotuje wodę na makaron, obierze cukinię, wrzuci makaron na wrzątek, cukinię na patelnię, przemiesza makaron, przemiesza cukinię, zrobi sosik, posieka pietruszkę, zetrze serek, nakryje do stołu ... siądzie w fotelu, wypije kawę ... tjaaaa ... za dobrze by było, gdyby się ze wszystkim zdążyło ;)).
Makaron z cukinią w sosie jogurtowo-pietruszkowym
6 cukinii
250 g makaronu o ulubionym kształcie (u nas był orkiszowy)
2 duże żąbki czosnku
1 łyżeczka miodu
3 łyżki masła
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
1 niepełna łyżeczka soli
3 garście posiekanej zielonej pietruszki
1 łyżka soku z cytryny
1 duży jogurt (500 ml)
8 łyżek startego żółtego sera
250 g makaronu o ulubionym kształcie (u nas był orkiszowy)
2 duże żąbki czosnku
1 łyżeczka miodu
3 łyżki masła
1 łyżeczka mielonej słodkiej papryki
1 niepełna łyżeczka soli
3 garście posiekanej zielonej pietruszki
1 łyżka soku z cytryny
1 duży jogurt (500 ml)
8 łyżek startego żółtego sera
Przygotowanie
Cukinię obieramy i kroimy na plasterki, następnie dusimy ją na maśle razem ze zmiażdżonymi ząbkami czosnku do momentu aż zupełnie zmięknie.
Makaron gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
W międzyczasie przygotowujemy sos jogurtowy. Do jogurtu dodajemy sól, miód, paprykę, sok z cytryny oraz pietruszkę. Całość dokładnie mieszamy.
Do ugotowanego i odcedzonego makaronu dodajemy sos i cukinię. Posypujemy serem.
Smacznego!
Wybaczcie moje drogie blogerki, że ostatnio nie zostawiam śladów u was - czas mi się skurczył potwornie.
OdpowiedzUsuńWybaczam!
OdpowiedzUsuńSuper przepis! Bardzo mnie się podoba! :) Niebawem będziemy z Olkiem próbować! :)
Ściskamy Elkę!
Próbujcie, bo naprawdę warto. Możecie dodać sobie jakieś mięsko. Próbowaliśmy obie wersje i obie są pyszne. Również was ściskamy.
Usuńoj tam, oj tam za to pyszne przepisy zostawiasz, cukinia już na mnie "łypie" z lodówki, więc myślę o niej intensywnie :) fajny taki makaron... ;) A Elka w butach taty bezkonkurencyjna :)
OdpowiedzUsuńKobieto dzięki ci za zrozumienie. Nie myśl o tej cukinii tylko ją wyciągaj z lodówki, obierz i uduś :).
Usuńudusiłam, było pysznie :D
Usuńa chlebuś co tydzień piekę - dzikie drożdże mają siłę jak Popeye po szpinaku :)) Wracaj MamoEli ze swoimi pięknymi zdjęciami i pysznymi smakami niech Ela ma co czytać jak dorośnie! Ściskam!!!
Krzyś też przechodził ten etap. Gorzej - miał kiedyś swego rodzaju fascynację butami. Wyjmował wszystkie z szafy, układał, wyciągał sznurowadła... Najgorzej, jak byli goście. Potrafił kilkanaście razy przynosić gościom ich obuwie!!! Musieliśmy je wręcz chować, bo buty były wszędzie!!
OdpowiedzUsuńMoże Krzyś chciał coś w ten subtelny sposób gościom powiedzieć ;).
Usuńtylko przypadkiem nie przestań gotować, bo tego Ci nikt nie wybaczy ;) A z tego czasu to niezły drań, że tak się kurczy bez pozwolenia.
OdpowiedzUsuńGotować nie przestanę, bo ktoś w końcu musi Elkę karmić (i Tatęelki od czasu do czasu też). Nie wiem tylko jak długo zostanę tutaj ... czas pokaże :).
UsuńEch, to by było bardzo szkoda, gdybyś zniknęła z blogosfery na amen :(.
UsuńTrzeba wziąć przykład z Elki i przywdziać siedmiomilowe buty, może chociaż wtedy uda się trochę oszukać pędzący czas;) Cieszę się, że u Was wszystko w porządku:)
OdpowiedzUsuńAniesko dzięki raz jeszcze za pamięć! U nas wszystko gra. Potrzebowałyśmy zaczerpnąć masę świeżego powietrza.
UsuńŚwietne ujęcie!:)
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą duże stopy ma Tataelki ;).
Makaron jak najbardziej mi się podoba. Mniam:)
Pozdrowienia
Oj ma :) ... zajmują zdecydowanie za dużo miejsca w szafce na buty.
UsuńPozdrawiamy również.
Dobrze, że czasem zostawiasz swój ślad... :). Ale doskonale rozumiem problem skurczonego czasu... A mówili, że im starsze, tym o czas łatwiej. U nas jest odwrotnie proporcjonalnie wraz z wiekiem. Ehhh. Makaron z cukinią PYCHA! Zupa-krem z cukinii też. Upodobanie do butów u Agregatki obserwuję odkąd zaczęła pewniej chodzić... Buty tatowe są fajowe, bo duże, ale jakież wyzwanie stawiają przed Wu buty na obcasie... To dopiero ekwilibrystykę uprawia próbując się w nich przemieścić. Ruch posuwisty połączony z rozpaczliwymi próbami utrzymania równowagi- kino za darmo :). Ściskamy Was bardzo!!! I nie znikajcie całkiem! :):)
OdpowiedzUsuńTakie kino lubię najbardziej! Elka jednak buty na obcasie ostentacyjnie ignoruje, podobnie jak lalki, wózki i wszystko, co dziewczęce. Za to jest chwiejna emocjonalnie jak rasowa kobitka tuż przed ;).
UsuńPóki co nie znikamy, a jeśli znikniemy to z pewnością wcześniej się pożegnamy ... tak bez słowa nie wypada odchodzić.
a czy jakby cukinię zetrzeć na dużych oczkach, żeby przyspieszyć (jeszcze!) duszenie, to i tak będzie pysznie? i tak? :))
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak! Ciekawa jestem, czy taki obiad posmakuje Ewie.
UsuńPS na urodziny Ewa zażyczyła sobie makaron z czerwonym sosem :) czyli Bolognese wg przepisu MamyElki! :) dziękujemy!
OdpowiedzUsuńCzęstujcie się! Smacznego!
UsuńInteresujący przepis :-))))
OdpowiedzUsuńKarlito spróbuj, polecam :).
Usuńjak zaczęłaś wymieniać co to niby zdążyłabyś zrobić gdy El przemiesza się w ten wyrafinowany sposób to już chciałam zainwestować w buty rozm. 48 (na wszelki wypadek, bo 45 mogłoby wystarczyć tylko ugotowanie makaronu) ;)
OdpowiedzUsuńAle pychotka, chyba tez zrobię:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapraszam do blogowej zabawy, http://tominowo.blogspot.com/2012/06/blogowa-zabawa-11-questions-tag.html?spref=fb
Usuńpozdrawiam
Gosia
nie no buty powalają ;-) u nas też jest ten etap ;-)
OdpowiedzUsuńa obiadek pyszniutki :-)
Mamoeli, Elu - gdzież Wy wybyłyście?? Co tak długo nie piszecie? :( smutno bez Was!
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam ;). Wrócimy, musimy tylko nabrać sił.
UsuńUff!! Mam nadzieję, że u Was wszystko ok!!! Pogoda nie dopisuje, co też Wy tam porabiacie? Elka już duża kobitka! :)
UsuńGdzie jest Ela z MamąEli???
OdpowiedzUsuńJesteśmy, tylko mamy nieplanowaną przerwę. Wrócimy na pewno!
UsuńTo wracajcie, bo pusto bez Was :(
UsuńMamElko .tęskność prze ogromna..... Wracajcie bo nie mamy co jeść:)
OdpowiedzUsuńuwielbiamy Wasze makaronowe cuda...mniam!!!
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszymy, że posmakowało :)
Usuńpuk, puk, gdzie jesteście?
OdpowiedzUsuńGosiu w ciągu dnia jesteśmy w lasach, ogrodach, ścieżkach i łąkach ... wieczorami padam na twarz :D. Jeszcze trochę czasu nam potrzeba :).
Usuńuf, to już się nie martwię!
Usuńsuper! akurat mam cukinię :) to może wykorzystam przepis :)
OdpowiedzUsuńElko, Elko!!!!!!! I jej Mamo!!!!!! Wracajcie już! Dość tej rozłąki!!! 3 mieszki to za dużo!!!! Po drodze Elek skończył 2 latka. Pokażcie nam się!!
OdpowiedzUsuńMamoEli, wyliczyłam, że od Twojej ostatniej notki zajrzałam tu już ponad 130 razy - z bijącym sercem i kiszkami grającymi marsza. Wracajcie! Spacery po lasach i łąkach toż to w październiku średnia przyjemność, a za progiem zima! Wracajcie na ciepły, pachnący smakowitościami blog!
OdpowiedzUsuńjestem mega najedzona, ale taki makaron to bym choćby nosem wciągnęła!! wygląda pycha!
OdpowiedzUsuńMamoeli gdzie jesteś tak długo?
OdpowiedzUsuńMartwię się.
Pozdrawiam cieplutko.
czekam wracam myślę tęsknię kiedy wrócicie? Buziaki dla Elątka!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Mamoeli dla Was!:)
OdpowiedzUsuń:( ciągle zaglądam z nadzieją - a ostatnio zwłaszcza, dlatego, że mam nową gębusię do wykarmienia to liczyłam na jakieś sugestie w kwestiach jedzeniowych by wychowac prawdziwego smakosza (jak Ela), pozdrawiam i najlepszego wam życzę
OdpowiedzUsuńAch, skąd ja znam te siedmiomilowe buty :)
OdpowiedzUsuńSuper =)
OdpowiedzUsuńJak strasznie brak Elki i jej mamy :(
OdpowiedzUsuńMamoeli, życzę zdrowych Świąt Wielkanocnych, ciepła i słoneczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bryyyy.... Ela! MamaEli! Przywołuje i nawołuje do porządku!
OdpowiedzUsuńRok przerwy!!!!!
Ejjj nie ładnie!!!
Aaaaa... rewelacja! Wdepnęłam i mnie powaliło, pod wszystkimi względami... za dowcip, lekkość pisania i przepisy, które zamierzam sprawdzić na mojej kruszynie :) Szkoda tylko, że blog ucichł już od jakiegoś czasu... bo mi się tu spodobało jak mało gdzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
:( chlip, chlip. .. tęsknimy...
OdpowiedzUsuńwracajcie, proszę! Elka to już duża dziewczyna! Chcemy zobaczyć!! :) co z Wami? Teraz ja mam małą baby - Martuśkę ;)
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt Bożego Narodzenia całej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu jaaakiś czas temu i przeczytałam wszyyyystko, jednym niemal tchem, z niemowlakiem śpiacym na moim brzuchu i czasami śmiałam się tak, że aż się bałam, że córkę tym trzęsącym się brzuchem obudzę ;) aż dotarłam do tej notki... I smutno strasznie, że to tyle... Bo w stylu pisania Mamyeli a i w samej Elce się zakochałam :). Wracam co jakiś czas z nadzieją a tu nic, pusto... A z mojej Zuz wyrósł mały smakosz i liczyłam na więcej i więcej...:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
ninika
MamoElki, wszystkiego najlepszego w 2015 roku, a przede wszystkim życzę powrotu do czekających tu wiernych czytelniczek! :)
OdpowiedzUsuń:) norrrmalnie ochota na pastę z soczewicy mnie tu przygnała ...
OdpowiedzUsuńjutro robię!
pozdrawiam
MamoEli, zaglądasz tu jeszcze? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńthx
شركة تنظيف بالرياض
thank you
حراج السيارات
thank you
احلى سينما