I zaczęło nam się dziecko przepoczwarzać - jeszcze dzień lub dwa i (o zgrozo) zamiast małej Elki będziemy wychowywać mola książkowego (i nie mam tu na myśli bibliofila)! Już w tej chwili Ela i żywiak chlebowiec mogą podać sobie ręce i zasiąść przy wspólnym stole albo należałoby raczej rzec, przy wspólnej książce, bo oboje gustują w celulozie. Martwię się, bo jako mała dziewczynka obserwowałam z wielkim przerażeniem (gdzie byli wtedy moi rodzice?!), jak makabrycznie przebiegało przepoczwarzanie Jeffa Goldbluma w muchę i nie chciałabym oglądać tego jeszcze raz, tym bardziej, że kolejny miałby być na żywo i z Elżbietą K w roli głównej - mam jednak wielką nadzieję, że zatrzymamy się na stadium przepoczwarzania mentalnego i żadne skrzydełka, pancerzyk, dodatkowe nóżki oraz czułki jej nie wyrosną.
Odnotowaliśmy pierwsze straty w związku ze zmianami, jakie zaszły w naszej Elce - książka, która wydawała się nam niezniszczalna właśnie została napoczęta - wiejskie zwierzęta, które znalazły schronienie na jej kartach nie mogą się czuć bezpieczne odkąd nadgryziona została mysz i świnka i ich celulozowe fragmenty ciał zniknęły w odmętach przewodu pokarmowego niepozornej Elci karmelci. Zatroskani o losy wiejskiej zagrody a przede wszystkim o los naszej córki, podsuwamy jej pod pyszczek inne, bardziej ludzkie, pożywienie - np. amarantusowo-bakaliowe trufelki.
Amarantusowo-bakaliowe trufelki
(u nas tuż przed ukończeniem 9 miesięcy)
3 pełne łyżki amarantusa ekspandowego
4 suszone daktyle
2 suszone śliwki
1 suszona morela
1 łyżka zmielonego sezamu
1 łyżka zmielonych pestek słonecznika
Suszone owoce traktujemy wrzątkiem, pozwalamy im trochę poleżeć w gorącej wodzie.
Sezam i słonecznik opłukujemy, prażymy na patelni aż stanie się suchy i mielimy (my mielimy w młynku do kawy).
Gdy owoce trochę zmiękną, drobno je kroimy i mieszamy z amarantusem oraz ze zmielonymi ziarnami.
Obtaczamy trufelki w amarantusie.
My podaliśmy trufelki na deser z jogurtem.
Amarantusowo-bakaliowe trufelki
(u nas tuż przed ukończeniem 9 miesięcy)
3 pełne łyżki amarantusa ekspandowego
4 suszone daktyle
2 suszone śliwki
1 suszona morela
1 łyżka zmielonego sezamu
1 łyżka zmielonych pestek słonecznika
Suszone owoce traktujemy wrzątkiem, pozwalamy im trochę poleżeć w gorącej wodzie.
Sezam i słonecznik opłukujemy, prażymy na patelni aż stanie się suchy i mielimy (my mielimy w młynku do kawy).
Gdy owoce trochę zmiękną, drobno je kroimy i mieszamy z amarantusem oraz ze zmielonymi ziarnami.
Obtaczamy trufelki w amarantusie.
My podaliśmy trufelki na deser z jogurtem.
Fajne zdjęcia. My tez lubimy amarantus ekspandowany. Antek chyba je codziennie. No i celulozę tez lubi. Zajada się serwetkami.
OdpowiedzUsuńAmarantus ostatnio wysypałam na tackę stolika Eli i zamoczyłam jej łapki, do mokrych amarantus pięknie się przylepiał ... można go było potem zlizywać.
OdpowiedzUsuńMoże czas na jakiś przepis z celulozą ;)