Od jakiegoś czasu Ela przyjmuje pozycję startową w swoim niewidzialnym bloku startowym. Robi to regularnie. Za każdym razem, gdy coś w jej głowie wydaje komendy "na miejsca!... gotowi!..." Elek posłusznie podnosi na ramionach oraz kolanach tułów i czeka aż będzie mógł wystartować. Czeka tak zniecierpliwiony nasz mały sportowiec - czeka, czeka, czeka....oczekiwanie zaczyna mu się dłużyć, więc próbuje sobie to nieznośne oczekiwanie jakoś urozmaicać, kiwając się w przód i w tył, bo ileż można wytrzymać w bezruchu, nasłuchując aż padnie wyczekiwane "start!". Do tej pory scenariusz był zawsze taki sam. Nie doczekując się komendy, przyszła sprinterka Elżbietka zaczynała dostrzegać piękno paneli tudzież kafli, delikatnie schodziła do ich poziomu i ze sportowca zamieniała się - najpierw w fascynatkę sztuki, podziwiającą faktury oraz kolor podłoża a następnie w degustatorkę dań drewnopodobnych i (jej ulubionych) granitowych. Tak było do tej pory. Wczoraj Eluś, podirytowana ciągłym brakiem komendy, postanowiła jednak w końcu wystartować. Falstart! - krzyknęli wtedy układ nerwowy i ruchowy Eli jednocześnie. Nie jesteś jeszcze gotowa, żeby raczkować! Nie dziś! - dodali oboje i nałożyli na sportowca karę w postaci pierwszego w życiu bolesnego upadku. Mama Eli musiała rozpocząć interwencję i odejść od talerza, na którym zostali sam na sam na miękusim chlebie i pod majonezową kołderką obsypaną płatkami szczypiorka (tak, wiem, przesadziłam :D)... całkiem przystojny pasztet z rumianą soczewicą.
Całkiem przystojny pasztet z rumianą soczewicą
Szklanka czerwonej soczewicy
2 sporej wielkości marchewki
1/2 korzenia pietruszki
Biała część pora (ok. 15 cm)
4 jajka
2 pełne garście natki pietruszki
1/2 szklanki bułki tartej
50 g żółtego sera
2 ząbki czosnku
Płaska łyżka soli
Przygotowanie
Soczewicę przekładamy to sitka i dokładnie płuczemy.
W średniej wielkości garnku zagotowujemy 2 szklanki wody. Do gotującej się wody wsypujemy opłukaną soczewicę i gotujemy do miękkości ok 15 minut. Po ugotowaniu odcedzamy soczewicę na sicie.
Siekamy drobno pora i podsmażamy go w minimalnej ilości oleju na sporej patelni.
Marchewkę oraz pietruszkę ścieramy na tarce o dużych oczkach, dorzucamy na patelnię i mieszając czekamy aż warzywa zmiękną.
Na tarce o dużych oczkach ścieramy żółty ser.
Siekamy drobno natkę pietruszki.
Czosnek przeciskamy przez praskę.
Ugotowaną soczewicę dokładnie łączymy z warzywami z patelni, zieloną pietruszką, serem, jajkami, czosnkiem, bułką tartą i solą.
Wykładamy masę do wyłożonej papierem do pieczenia foremki keksówki i pieczemy ok 45-50 minut w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni..
Eluś w oczekiwaniu na komendę "START!" |
parakucharzenie to jest to :-D innego nie akceptuję ;-)
OdpowiedzUsuńa w ilu stopniach pieczemy?
OdpowiedzUsuńPieczemy w 190 stopniach.
OdpowiedzUsuńczeka na liście do wypróbowania!
OdpowiedzUsuńUpiekłam wczoraj późnym wieczorem, a już dzisiaj nie ma pół blachy (mężuś maczał w tym swój jęzor)! Pycha :)
OdpowiedzUsuńCudnie :D
Usuń